Igrzyska w Rio. Usain Bolt kontra Justin Gatlin. Żaba przyklejona do błyskawicy

Usain Bolt kontra Justin Gatlin. Amerykanie chcieliby, aby był to pojedynek taki jak Messiego z Ronaldo lub LeBrona z Kobe'em. Bliżej im jednak do Klossa i Brunera czy Eliota Nessa i Ala Capone.

- Kiedy ludzie myślą o lekkoatletyce, przychodzą im na myśl Gatlin i Bolt. Jesteśmy showmanami. Jesteśmy prawdziwymi rywalami - powiedział Gatlin, a mnie, szczerze mówiąc, Justin bardziej kojarzy się z żabą przyklejoną do okrętu, szczególnie jeśli chodzi o robienie show i szczerość rywalizacji. Finał setki, najważniejsze wydarzenie olimpijskiego sportu, zaplanowany jest na niedzielę.

Najpierw o sporcie. Po długim okresie bezczynności i powrocie do szybkiego biegania po kontuzji w zeszłym roku Bolt się rozpędza z trudnością, bo złapał drobny uraz także w tym roku. Ponieważ obaj sprinterzy unikają się na mityngach, zaliczają długie serie zwycięstw. Gatlin jest niepokonany od roku, Bolt - od trzech lat. Seria Amerykanina zaczęła się po porażce z nazywanym "błyskawicą" Jamajczykiem na mistrzostwach świata w Pekinie, do których przystępował jako niepokonany przez rok. Mimo że od pewnego czasu ma najlepsze wyniki sezonu - tak samo było w stolicy Chin - przegrał finał mistrzostw świata z Boltem o 0,01 s. Przegrał też na mistrzostwach w Moskwie i igrzyskach w Londynie, najszybszym biegu na 100 m w historii, w którym trzech biegaczy - Bolt, Jamajczyk Yohan Blake i Gatlin - osiągnęło czas poniżej 9,80 s.

"Starszy pan" bez szans?

Powiedzmy to uczciwie, słowa Gatlina są nadużyciem. Ścigali się w finałach tych samych zawodów dziewięć razy, Gatlin wygrał tylko raz, w 2013 roku na mityngu Diamentowej Ligi w Rzymie. Nie jest już w stanie polepszyć swojego rekordu na 100 m. Ale - to trzeba przyznać - Gatlin nie przestraszy się byle czym. Nie zbiją go z pantałyku. Mówi, że to na innych wpływa czynnik strachu, gdy mają biec w tym samym finale co Bolt. - Trzeba go odłożyć na bok - powiedział Amerykanin.

Szanse na odwrócenie tej tendencji - Bolt wygrywa z Gatlinem - maleją z każdym rokiem. Amerykanin jest 34-latkiem, a średnia wieku mistrzów mierzona od 1896 roku wynosi 23 lata. Żaden nie był starszy niż Gatlin. Jeśli Bolt wygra, będzie najstarszym mistrzem od igrzysk w Barcelonie w 1992 roku, gdzie wygrał Linford Christie. Bolt mówi o Gatlinie "starszy pan", Gatlin o 30-letnim Bolcie - "mężczyzna w średnim wieku". Bolt pokazuje palcem na siwe włosy Gatlina, ten odpowiada, że mieszka w nich mądrość.

I z tym kategorycznie nie można się zgodzić. Powinien być mądrzejszy, ale nie był. Został zdyskwalifikowany za doping na dwa lata, potem na cztery lata, odebrano mu tytuły zdobyte na mistrzostwach świata w Helsinkach. To jest jedna z najbrzydszych twarzy sportu na igrzyskach w Rio, choć moim faworytem w tej dziedzinie jest młociarz Iwan Cichan, który uniknął dożywotniej dyskwalifikacji z powodów formalnych - wpisania niewłaściwej godziny testu.

Gatlin - i szereg innych oszustów takich jak on - startuje dlatego, że jego doping był prywatny. Rosjanie zostali wyrzuceni w całości, bo ich doping był państwowy, systemowy. To jest zasadnicza różnica formalna, ale dla kibica czy też dla współzawodnika ma to niewielkie znaczenie. Koksiarz to koksiarz i tyle. Dostało mu się od koleżanki z reprezentacji, młodziutkiej pływaczki Lilly King, ale odpowiedział: - Swoje odsiedziałem.

Jednak tak naprawdę dla mediów amerykańskich będzie to niezły sprawdzian. Czy rzeczywiście podejdą do jego przypadku z taką samą zażartością, z jaką podchodzili do pływaków rosyjskich i chińskich?

Być Jamajczykiem

Wreszcie sprawa showmaństwa. Jest tutaj znacznie większa różnica niż na bieżni. Umiejętności Bolta są powszechnie znane - konferencja był śmieszna i przewaliła się przez wszystkie telewizje świata. Mało tego, luz, z jakim Jamajczyk podchodzi do sportu, do zawodów, do życia, udziela się innym - jak norweskiemu dziennikarzowi, który odśpiewał rap na cześć sprintera. Bolt robi sobie zdjęcia na treningach ze sportowcami i nie czyni tego z formalną uprzejmością, tylko z pełnym zaangażowaniem. Zaprzyjaźnia się z dziećmi, które pilnują jego koszyka z ubraniami przed startem, nie dlatego, że ogląda to stadion, tylko dlatego, że taka jest jego natura. Przybija piątki nieszczęsnemu operatorowi segwaya, choć go zwalił na plecy na mistrzostwach w Pekinie, lecz mógł być zdenerwowany. Taka jest jego natura. I prawdopodobnie pomaga mu to bardzo w bieganiu. To znaczy nie spina się, nie spala, nie traci wewnętrznej energii na roztrząsanie, czy jest w wystarczająco dobrej formie. Po prostu wychodzi na start, staje w blokach i to jest ten jeden jedyny moment, w którym jest jak wiązka laserowa skoncentrowany na jednym celu. Mija linię mety i znów jest Jamajczykiem. Jak można to wszystko porównywać do wyczynów Gatlina?

Ale najdziwniejsze jest to, że oni obaj czasem spędzają wspólnie czas, gdy Bolt przyjeżdża do USA. Ich matki się zaprzyjaźniły podczas mistrzostw świata w Moskwie.

Ich finałowe starcie - w niedzielę.

Zobacz wideo

Zjawiskowe kaski chińskich kolarzy torowych [ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.