Rio 2016. Piłka nożna. Brazylia na igrzyskach: drużyna bez gracji i pomysłu, działacze z zarzutami, kpiny kibiców

Najpierw znikła piękna gra, potem skończyły się nawet brzydkie zwycięstwa. Brazylia ma dwie lewe nogi. Miało być w Rio pierwsze piłkarskie złoto, a piłkarze mogą nie wyjść z grupy. Nawet Fidżi strzeliło już bramkę w turnieju. Gospodarze w dwóch meczach - ani jednej

Dziewięćdziesiąt minut bez goli z Republiką Południowej Afryki. Dziewięćdziesiąt minut bez goli z Irakiem. Pudła z dwóch metrów od bramki, przepychanie piłki a nie rozgrywanie, irytujący brak gracji, nieudolność nawet w faulowaniu. Beznadziejna murawa na stadionie w Brasilii, zbudowanym na mundial za ogromne pieniądze, mimo że w Brasilii nie ma silnego klubu, który pomógłby stadionowi zarobić na siebie. Gwizdy i wyzwiska z trybun. Wyszydzany bez litości Renato Augusto. Kapitan Neymar który po meczu przechodzi bez słowa z wielkimi słuchawkami na uszach. Zagubieni w ataku Gabigol i Gabriel Jesus, gwiazdy brazylijskiej ligi (Gabriel Jesus po turnieju przenosi się do Manchesteru City).

Kibice krzyczący, że jest tylko jedna prawdziwa Brazylia w piłkarskim turnieju: drużyna kobiet, która wygrała dwa mecze i strzeliła osiem goli. A męska nie jest godna zakładać kanarkowej koszulki. Brazylijski Dariusz Szpakowski, Galvao Bueno, zaczynający po meczu z Irakiem tyradę przeciw Neymarowi. - Marta, gwiazda naszej kobiecej drużyny, ma pięć Złotych Piłek i wszystkie możliwe tytuły. Neymar jeszcze może się stać ważniejszy niż ona. Ale na razie jest nikim - mówił Bueno. "Ole, ole, ole, ole, Maaartaaa, Maaartaaa" - śpiewali kibice Neymarowi podczas meczu z Irakiem.

Awans po losowaniu?

Taki jest krajobraz po dwóch meczach Neymara i reszty w turnieju. Dwa punkty, drugie miejsce w grupie razem z Irakiem i mecz o wszystko z Danią w ostatniej kolejce. Jeśli Brazylia wygra, awansuje. Jeśli zremisuje, będzie musiała liczyć na to, że to będzie remis bramkowy, a mecz RPA z Iranem skończy się niższym remisem. Jeśli to będzie taki sam remis, to o awansie zdecyduje losowanie, bo Brazylia będzie miała tyle samo punktów i taki sam bilans bramek jak Irak. "Mamy więcej prezesów federacji namierzonych przez FBI za korupcję niż punktów w tym turnieju" - kpią brazylijscy komentatorzy.

Kiedyś Brazylia to była reprezentacja pięknej gry, dziś jest reprezentacją bałaganu i korupcji. W wielkim korupcyjnym zamieszaniu na szczytach futbolu zatonęli wszyscy którzy rządzili przez ostatnie lata brazylijską piłką. Wieloletni prezes Ricardo Teixeira, który zresztą dał nogę do Miami na długo zanim do akcji wkroczyło FBI, tak wiele dowodów już się nazbierało przeciw niemu. Jose Maria Marin, który został aresztowany w Szwajcarii podczas słynnego nalotu na kongres FIFA w 2015 roku. Niecały rok po tym jak kierowana przez Marina CBF otworzyła swoją nową piękną siedzibę niedaleko Parku Olimpijskiego w Barra i nadała budynkowi imię Jose Marii Marina.

Marco Polo, który nie podróżuje

Marina zastąpił Marco Polo del Nero. Jest to taki Marco Polo, który nie podróżuje. Bo boi się, że zagranicą zostanie aresztowany. Dziennikarz Juca Kfouri, sumienie brazylijskiej piłki, na swoim blogu ma obrazek który pojawia się pod każdym wpisem: Marco Polo del Nero na żaglowcu i podpis: "Podróżuj Marco Polo, podróżuj!". To Kfouri zasłynął ze zdania "Brazylia ma najlepszych na świecie piłkarzy i najgorszych na świecie działaczy". Ale to było dawno. Od tego czasu poziom się bardzo wyrównał. Brazylijczyk przestał być w futbolu symbolem artysty. Wyginęli brazylijscy środkowi napastnicy.

Brazylia dostała niezapomniane lanie od Niemców w półfinale mundialu u siebie, odpadła z dwóch ostatnich Copa America po nijakiej grze, w finale Copa Libertadores nie było żadnego brazylijskiego klubu, w eliminacjach do mistrzostw świata w Rosji jest na szóstym miejscu, czyli na razie poza strefą awansu, choćby to baraży. Było dopiero sześć kolejek spotkań, strata jest niewielka, ale to jest najbardziej wyrównana strefa eliminacyjna na świecie i wcale nie można wykluczać, że Brazylii pierwszy raz w dziejach zabraknie na mundialu. - Przez wiele lat nam się wydawało, że to że Brazylijczycy mają najlepszych piłkarzy na świecie jest regułą. Teraz się zaczynamy zastanawiać, czy to nie było wyjątkiem - mówi Kfouri.

Kiedyś były łzy, teraz są szyderstwa

W tej sytuacji kpina jest dla kibiców najlepszą terapią. Kiedyś po Maracanazo, czyli porażce z Urugwajem w meczu o mistrzostwo świata u siebie w 1950 roku Brazylia na długo zalała się łzami. Po klęsce 1:7 z Niemcami w drugim mundialu u siebie zalała ją fala szyderstw z kadry i całego brazylijskiego futbolu. To już nie był narodowy dramat. To był tylko wstyd, po którym Brazylijczycy pokpili trochę z piłkarzy i ze swojej wiary w nich i się rozeszli. To mit, że Brazylijczycy są jakoś szczególnie zakochani w swojej reprezentacji. Kochają ją, gdy wygrywa. Na zabój kochają tylko swoje kluby.

Nawet podczas igrzysk trudno zobaczyć kanarkową koszulkę reprezentacji poza dniami meczów. Na koszulki klubowe wpada się na każdym kroku. Liga nie przerwała rozgrywek na czas igrzysk. Mało tego, w ostatniej kolejce mecze były w te dni, gdy grała też reprezentacja. Liga nie zatrzymała się też podczas Copa America. Tylko na czas mundialu 2014 futbol klubowy ustąpił reprezentacyjnemu. Olimpijskie wydanie futbolu to za słaby argument w starciu z ligą. Jakiś zawzięty kibic nawet na wieczorze siatkówki plażowej siedział z klubową flagą i krzyczał "Vai, Corinthians!", a trybuny odpowiadały buczeniem, bo Rio nie pozwoli, żeby ktoś tu bezkarnie wspierał klub z Sao Paulo.

Futbol w ciągłej budowie

Ta warunkowa miłość do kadry kończy się tym, że olimpijska drużyna, kadrowo silna w porównaniu do innych rywali, ale jednak inna niż pierwsza reprentacja, niedoświadczona, ugina się pod ciężarem oczekiwań i szyderstw. Piłkarze cierpią za zaniedbania działaczy i klubowych prezesów, którzy doprowadzili do tego, że brazylijski futbol funkcjonuje na ruchomych piaskach. Liga jest jedyna w swoim rodzaju: tak bałaganiarska i tak zanurzona w brazylijską codzienność, że wciąga jak telenowela. Rusza wiosną, wtedy, gdy inne najważniejsze ligi kończą grę, drużyny są ciągle w budowie, bo kto tylko zacznie się wybijać, przenosi się do Europy albo Chin. Kluby co chwila zwalniają trenerów, piłkarze należą do tylu udziałowców, że przy transferach negocjuje się czasem z czterema stronami. A trybuny często świecą pustkami, bo tu się ligę ogląda w telewizji, wciśniętą między telenowele.

Stadion w Brasilii, fabryka długów, która mecze gości rzadko, ale gdy już je ma, to nie ma nawet porządnej murawy, jest najlepszym symbolem tego jak piłkarska Brazylia planuje i buduje. Na trzeci mecz grupowy Brazylijczycy przenoszą się do Salvadoru, na północ kraju. Tam reprezentacja jest bardziej lubiana. Może los się odmieni.

Zobacz wideo

Okładki gazet na igrzyska w Rio

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.