To krzyk mody nie tylko tych igrzysk, ale ostatnich kilku lat. Phelps tylko zwrócił na to uwagę świata, jako wielokrotny mistrz olimpijski (gdyby był krajem, zajmowałby 40. miejsce w klasyfikacji wszech czasów letnich igrzysk, między Etiopią a Argentyną) przeskakuje przecież w popularności pływaczki Natalie Coughlin, Allison Schmitt czy gimnastyk Alexander Naddour. I cały świat sportowy dowiedział się o "cuppingu", czyli metodzie alternatywnej medycyny, która do niedawna była całkiem popularnym w Polsce sposobem leczenia chorób płuc. Do domu chorego przychodził specjalista od "stawiania baniek", rozgrzewał je ogniem i stawiał na plecach.
Gorące bańki stawia się na ciele sportowca, a ciśnienie w środku zaczyna zasysać skórę. Mięśnie się ruszają, wszystko trwa kilka minut, ale ślad zostaje na znacznie dłużej, nawet do czterech dni. Dziś u amerykańskich sportowców bańki mają poprawiać krążenie w mięśniach, które będą się szybciej regenerować i mniej boleć. W teorii brzmi to znakomicie, w końcu sportowcy szukają wszystkiego, by choćby o odrobinę polepszyć wyniki. Phelps pokazał "cupping" już przed igrzyskami jako jeden z elementów swojej ciężkiej pracy na treningu w reklamówce producenta sprzętu sportowego. To po prostu jego sposób na dojście do siebie po ciężkim treningu - jak masaż czy sauna.
Problemem jest to, że ślad pozostawiony przez bańki jest widoczny i nie wygląda najlepiej. U Phelpsa to ledwie okrągłe, fioletowe kropki, ale już u Coughlin bańki zostawiają wyraźne sinoczerwone plamy na całe ciało. Mimo to, Amerykanie konsekwentnie stosują tę metodę wierząc, że przynosi skutki.
Wierząc, a nie wiedząc, bo badacze, jeśli widzą efekty baniek, to na razie tylko jako placebo. Cytowany przez "New York Timesa" Leonid Kalichman z Uniwersytetu Bena Guriona w Izraelu, który badał cupping, mówił: - Sportowcy czują, że coś się z nimi dzieje i do tego mają znaki. To wzmaga ten efekt.
Efektów fizjologicznych dotychczas nie udokumentowano. Profesor David Colquhoun z Uniwersytetu Londyńskiego twierdzi, że z medycznego punktu widzenia bańki nie mają sensu. - To śmieszne - mówi w rozmowie z "Independent".
Ale opinie badaczy nie mają wielkiego znaczenia. Naddour powiedział gazecie USA Today, że bańki to "najlepiej wydane pieniądze" i oszczędziły mu "wiele bólu". Cupping wykonuje samodzielnie, kupił w Internecie odpowiedni zestaw, który opiera się na pompie powietrza, nie ogniu.
W Rio zrobiło się bardzo gorąco. Fotoreporter Reutersa nie mógł się powstrzymać [ZOBACZ ZDJĘCIA]