Egipcjanie nie powinni sprawić większych problemów żadnej z drużyn grających w ich grupie, może z wyjątkiem Kuby, która do Rio przyleciała w mocno przebudowanym składzie. Te zespoły mają raczej małe szanse na awans do ćwierćfinałów, a wygrywanie z nimi jest dla pozostałych po prostu obowiązkiem.
I obowiązek ten Polacy spełnili bez większych strat sił i większych emocji, a to też może mieć znaczenie w kontekście długiego olimpijskiego turnieju, w którym gra się cały czas co dwa dni. Zagrali trzy sety, wygrali pewnie i zapisali na koncie pierwsze zwycięstwo.
Trener Polaków Stephane Antiga cieszył się, że jego podopieczni turniej rozpoczną właśnie od takiego przetarcia, że będą mogli się zapoznać z dość specyficzną halą, w której nie mogli wiele trenować. A starcie z Egipcjanami wyglądało momentami właśnie jak trening.
Biało-Czerwoni cały czas kontrolowali przebieg spotkania. Nawet w drugiej partii, w której przez chwilę prowadzili rywale, i to nawet czterema punktami. Chwilowy przestój Polaków i dobra forma atakującego z Egiptu Ahmeda Kotoba spowodowały, że trzeba było gonić
wynik, ale całe straty Polacy odrobili niemal w momencie. Mateusz Bieniek bił w polu zagrywki jak z armaty, a Egipcjanie mieli poważne problemy z przebiciem
piłki na drugą stronę. W dodatku stracili swoją najgroźniejszą broń, Kotoba, który po jednym z ataków upadł tak niefortunnie, że skręcił kostkę i musiał opuścić boisko.
Nasi siatkarze natomiast dopełnili dzieła. Nieźle zagrywali i atakowali, w obronie uwijał się Paweł Zatorski, a w kontrach bardzo dobrze radzili sobie skrzydłowi, w szczególności Bartosz Kurek i Michał Kubiak. Rozgrywający Grzegorz Łomacz równo obdzielał swoich kolegów, a ci nie zawodzili. W trzecim secie Polacy rozbili już rywali do 17 i w nieco ponad godzinę zakończyli pierwsze swoje spotkanie na igrzyskach, a w ostatnich
piłkach meczu trener Antiga mógł wpuścić na boisko wszystkich zmienników.
Kolejny mecz w turnieju olimpijskim Polacy zagrają we wtorek z Iranem. Początek o godz. 22.05.
W Rio zrobiło się bardzo gorąco. Fotoreporter Reutersa nie mógł się powstrzymać [ZOBACZ ZDJĘCIA]