Od ponad tygodnia reprezentacja Polski siatkarzy trenuje w Spale w pełnym składzie. Od wtorku do czwartku nasi mistrzowie świata zagrają w Krakowie z Bułgarią, Belgią i Serbią w Memoriale Wagnera. Bezpośrednio po turnieju polecą do Tokio, gdzie od 28 maja do 5 czerwca wystąpią w ostatnim turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. Z grona: Polska, Francja, Iran, Japonia, Kanada, Australia, Chiny i Wenezuela awans wywalczą trzy najlepsze zespoły i najwyżej sklasyfikowana drużyna z Azji. Nie wiadomo czy w Tokio trener kadry Stephane Antiga będzie mógł liczyć na Mikę.
Mateusz Mika: Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to polecę do Japonii, a po powrocie z kwalifikacji w Tokio dostanę zastrzyk w kolano. Nie będzie to żaden steryd.
- Nie chcę rozmawiać o dopingu, ale niektórym zastrzyk w sporcie od razu kojarzy się z czymś niedozwolonym. Po zastrzyku dostanę trzy tygodnie wolnego, jest spora szansa, że po takich trzech tygodniach będę w stu procentach zdrowy. Jeżeli to się nie uda, to nie wiem kiedy w końcu będzie ok.
- Trener za jakiś czas zdecyduje, ja staram się nad tym nie zastanawiać. Na treningach pracuję na tyle, na ile mogę. Jeżeli nie polecę, to zaakceptuję sytuację, bo co mi zostanie? Męczę się z kolanem już 10 miesięcy, może być tak, że zastrzyk trzeba będzie podać szybciej. Gdyby miało mnie nie być, to pozostali przyjmujący na pewno sobie poradzą, są w dobrej dyspozycji, widzę to na treningach.
- Na pewno najlepiej by było, gdybyśmy posiedzieli ze sobą przez pół roku. Wtedy o zgranie nie musielibyśmy się martwić. Ale czasu mamy, ile mamy i nasza maszyna nawet w takich okolicznościach musi zafunkcjonować. Jestem przekonany, że dobrze wykorzystujemy każdą chwilę. Ja może mnie, bo bywa, że na treningu muszę stanąć z boku, że czegoś nie mogę zrobić, ale widzę, że u kolegów dobrze to wygląda.
- Nie jest to impreza docelowa, to tylko etap przygotowań, ale oczywiście będziemy chcieli wygrać, bo to dla nas naturalne. Ten turniej nie będzie wyznacznikiem naszej dyspozycji w kontekście całego sezonu, ale rzeczywiście już chcemy i zamierzamy grać dobrze.
- Myślę, że żaden z nas za pewnie się nie czuje. Każdy jest doświadczony na tyle, że ma taki mecz, który przegrał, choć go przegrać nie powinien. O tym będziemy pamiętać i wszyscy w Tokio będziemy uważać.
- Włosi są mocną drużyną, która jest w stanie wygrać z każdym na świecie. Wtedy spotkały się dwa bardzo dobre zespoły, jeden musiał przegrać. Bardziej pamiętamy stracone sety w meczach ze słabszymi rywalami. Zagraliśmy bardzo dobry turniej, przegraliśmy jedno z 11 spotkań, a bezpośrednio awans do Rio przegraliśmy nie przez tę jedną porażkę, tylko właśnie setami. Niektórych na pewno nie powinniśmy pogubić. Ale zdarzyło się, trudno. Teraz zaczynamy nowy sezon i musimy się bardziej pilnować. Całe szczęście, że nadal jesteśmy w walce o Rio.
Dziewczyna Grzegorza Krychowiaka Celia Jaunat została "szafiarką". Założyła modowego bloga [ZDJĘCIA]