Rio 2016. Mateusz Mika czeka na zastrzyk. Uraz wyeliminuje go z walki o igrzyska?

- Po zastrzyku dostanę trzy tygodnie wolnego, jest spora szansa, że po takich trzech tygodniach będę w stu procentach zdrowy. Jeżeli to się nie uda, to nie wiem kiedy w końcu będzie ok - mówi Mateusz Mika, który od 10 miesięcy nie może wyleczyć kontuzjowanego kolana. Nie wiadomo czy uraz pozwoli mu zagrać w kwalifikacjach olimpijskich w Tokio

Od ponad tygodnia reprezentacja Polski siatkarzy trenuje w Spale w pełnym składzie. Od wtorku do czwartku nasi mistrzowie świata zagrają w Krakowie z Bułgarią, Belgią i Serbią w Memoriale Wagnera. Bezpośrednio po turnieju polecą do Tokio, gdzie od 28 maja do 5 czerwca wystąpią w ostatnim turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. Z grona: Polska, Francja, Iran, Japonia, Kanada, Australia, Chiny i Wenezuela awans wywalczą trzy najlepsze zespoły i najwyżej sklasyfikowana drużyna z Azji. Nie wiadomo czy w Tokio trener kadry Stephane Antiga będzie mógł liczyć na Mikę.

Łukasz Jachimiak: Reprezentacyjny sezon olimpijski zaczynasz ze starą kontuzją, ale może rokowania są dobre?

Mateusz Mika: Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to polecę do Japonii, a po powrocie z kwalifikacji w Tokio dostanę zastrzyk w kolano. Nie będzie to żaden steryd.

Zastrzegasz się, bo takie czasy?

- Nie chcę rozmawiać o dopingu, ale niektórym zastrzyk w sporcie od razu kojarzy się z czymś niedozwolonym. Po zastrzyku dostanę trzy tygodnie wolnego, jest spora szansa, że po takich trzech tygodniach będę w stu procentach zdrowy. Jeżeli to się nie uda, to nie wiem kiedy w końcu będzie ok.

Kiedy okaże się czy lecisz z drużyną do Tokio?

- Trener za jakiś czas zdecyduje, ja staram się nad tym nie zastanawiać. Na treningach pracuję na tyle, na ile mogę. Jeżeli nie polecę, to zaakceptuję sytuację, bo co mi zostanie? Męczę się z kolanem już 10 miesięcy, może być tak, że zastrzyk trzeba będzie podać szybciej. Gdyby miało mnie nie być, to pozostali przyjmujący na pewno sobie poradzą, są w dobrej dyspozycji, widzę to na treningach.

Dwa tygodnie treningów w pełnym składzie, Memoriał Wagnera i walka o Rio - szybko to idzie. Da się odświeżyć wypracowane w poprzednich sezonach schematy i poczuć gotowość do walki?

- Na pewno najlepiej by było, gdybyśmy posiedzieli ze sobą przez pół roku. Wtedy o zgranie nie musielibyśmy się martwić. Ale czasu mamy, ile mamy i nasza maszyna nawet w takich okolicznościach musi zafunkcjonować. Jestem przekonany, że dobrze wykorzystujemy każdą chwilę. Ja może mnie, bo bywa, że na treningu muszę stanąć z boku, że czegoś nie mogę zrobić, ale widzę, że u kolegów dobrze to wygląda.

Czyli w waszych meczach z Bułgarią, Belgią i Serbią w Memoriale Wagnera powinniśmy zobaczyć nie tylko przećwiczenie różnych ustawień i zagrywek, ale też już sporo jakości?

- Nie jest to impreza docelowa, to tylko etap przygotowań, ale oczywiście będziemy chcieli wygrać, bo to dla nas naturalne. Ten turniej nie będzie wyznacznikiem naszej dyspozycji w kontekście całego sezonu, ale rzeczywiście już chcemy i zamierzamy grać dobrze.

Olimpijskie kwalifikacje w Japonii będą miały zupełnie inną skalę trudności od rozegranego również w Japonii Pucharu Świata i od berlińskich kwalifikacji ze stycznia. Czyli największą trudnością będzie odpowiednie mobilizowanie się na słabszych rywali?

- Myślę, że żaden z nas za pewnie się nie czuje. Każdy jest doświadczony na tyle, że ma taki mecz, który przegrał, choć go przegrać nie powinien. O tym będziemy pamiętać i wszyscy w Tokio będziemy uważać.

W ubiegłym sezonie graliście bardzo dobrze, ale wielkich wyników nie osiągnęliście, bo przegrywaliście w kluczowych momentach. Meczem, który wspominacie najgorzej jest ten z Włochami, który w Pucharze Świata zepchnął was z pierwszego na trzecie miejsce i zabrał olimpijską kwalifikację?

- Włosi są mocną drużyną, która jest w stanie wygrać z każdym na świecie. Wtedy spotkały się dwa bardzo dobre zespoły, jeden musiał przegrać. Bardziej pamiętamy stracone sety w meczach ze słabszymi rywalami. Zagraliśmy bardzo dobry turniej, przegraliśmy jedno z 11 spotkań, a bezpośrednio awans do Rio przegraliśmy nie przez tę jedną porażkę, tylko właśnie setami. Niektórych na pewno nie powinniśmy pogubić. Ale zdarzyło się, trudno. Teraz zaczynamy nowy sezon i musimy się bardziej pilnować. Całe szczęście, że nadal jesteśmy w walce o Rio.

Obserwuj @LukaszJachimiak

Zobacz wideo

Dziewczyna Grzegorza Krychowiaka Celia Jaunat została "szafiarką". Założyła modowego bloga [ZDJĘCIA]

Czy polscy siatkarze awansują na IO w Rio?
Więcej o:
Copyright © Agora SA