Skoki narciarskie. Stoch wziął wszystko

Pieczęć przybita: dwa dni przed końcem sezonu Kamil Stoch zdobył w Planicy pierwszą w karierze Kryształową Kulę. Odbierze ją w niedzielę, po ostatnim konkursie indywidualnym. Rozpocznie się on o godzinie 11:00. W sobotę natomiast konkurs drużynowy o 10:30 - Relacje Z Czuba i Na Żywo na Sport.pl

Nie było pod skocznią prezydentów jak 13 lat temu, gdy pierwszą Kulę odbierał Adam Małysz. Nie było też takich tłumów z Polski, jak wtedy. Ale Planica to zawsze Planica.

Stoch mówił niedawno w wywiadzie dla "Wyborczej", że nie potrzebuje tam żadnych zaszczytów, by być szczęśliwym. Planica to nagroda za cały sezon, Planica to wspomnienia z pierwszego wygranego konkursu lotów, gdy trzy lata temu stał na najwyższym stopniu podium w góralskim stroju, a obok stał kończący karierę Małysz. Planica to wreszcie miejsce, w którym poznał swoją żonę Ewę. A teraz będzie miejscem, w którym postawił kropkę przy najlepszym sezonie w karierze.

Rok temu został mistrzem świata, ale ani razu nie był liderem PŚ. Tej zimy żółtą koszulkę zdobył jeszcze przed Bożym Narodzeniem, w Engelbergu. Potem ją stracił, odzyskał, pojechał jako lider do Soczi i tam nie zostawił rywalom żadnych złudzeń. A potem, już z dwoma złotymi medalami zostawionymi w domu, jeszcze powiększył przewagę w Pucharze Świata, a potem jej pilnował. W decydującym momencie wystarczyło czwarte miejsce w piątkowym konkursie. - Kolejne moje marzenie się spełniło - mówił tuż po konkursie w wywiadzie dla TVP.

Wił się ostatnio przy każdym pytaniu o Kryształową Kulę. Uciekał od jakichkolwiek deklaracji, choć jeszcze przed końcem skandynawskiego tournée było jasne, że nie ma skoczka, który może mu zabrać Puchar Świata. Peter Prevc opadł w pewnym momencie z sił, Severin Freund za późno zaczął pogoń. Kamil wymierzył najlepiej, jak przez niemal całą zimę. Musiał w piątek być najniżej ósmy, jeśli nie chciał się oglądać na to, co zrobią Prevc i Freund. Po pierwszej serii był szósty (131,5 m) i gdy po drugim skoku (134 m) odpinał narty jako tymczasowy lider, już miał Kulę. Ostatecznie zajął czwarte miejsce, Prevc był trzeci, a Freund wygrał (drugi był Anders Bardal) i wyprzedził Słoweńca w klasyfikacji generalnej. Ma Kulę, dwa złota z Soczi, sześć zwycięstw w pucharowych konkursach (wcześniej przez całą karierę zebrał siedem). Jedynie w Turnieju Czterech Skoczni mu się nie udało i w mistrzostwach świata w lotach, ale może to i dobrze, że zostaną mu jakieś marzenia do spełniania na skoczni.

Czekał na ten pierwszy puchar dłużej niż Małysz. Adam odbierał Kulę cztery miesiące po 23. urodzinach. Stoch - trzy miesiące przed 27. Ale gdy porównać, ile czekali od pierwszego wygranego konkursu w Pucharze Świata, szybszy był już Stoch, o całe dwa lata (Małysz od Oslo 1996 czekał pięć lat). Bo przez te kilkanaście lat wszystko w polskim narciarstwie przyspieszyło, chwilami w niewiarygodnym tempie. 13 lat temu Małysz był pierwszym polskim zwycięzcą w narciarskim Pucharze Świata. Dziś wielkich Kryształowych Kul mamy już dziewięć. Cztery Adama, cztery Justyny Kowalczyk, pierwsza Kamila. Czy będą następne? Dla Adama ceremonia z Planicy była początkiem serii, zdobył sezon po sezonie trzy Puchary Świata. A czwarty - po kilku latach przerwy, w 2007, gdy się rozpędził po mistrzostwie świata z Sapporo, i na finiszu wyprzedził Andersa Jacobsena, choć się to w połowie sezonu wydawało nieprawdopodobne.

Jak daleko poleci jeszcze Stoch? Do tej pory każdy kolejny sezon miał lepszy od poprzedniego. Następny z oczywistych względów lepszy być nie może, ale motywacji nie zabraknie. Są mistrzostwa świata w Falun, jest kolejna szansa w Turnieju Czterech Skoczni, na którym Kamilowi zależy wyjątkowo. - Jestem coraz lepszym skoczkiem. Lepszym fizycznie, ale też psychicznie - mówił w Planicy.

Jeśli mógł mu zostać po tej zimie jakiś niedosyt, to nie z powodu TCS czy lotów, ale konkursu drużynowego z Soczi, gdzie Polacy byli tuż za podium. W sobotę w drużynówce walczą o zakończenie sezonu lepszymi wspomnieniami. W piątek Maciej Kot zajął ósme miejsce, Piotr Żyła był 20., Klemens Murańka i Dawid Kubacki nie awansowali do drugiej serii. Krótko mówiąc - jak brakowało czwartego mocnego punktu drużyny, tak brakuje nadal.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.