Od Salt Lake City do Soczi. Doping czy nie doping? Rosja świeci od ksenonu

Działa podobnie jak doping krwi, ale jest zupełnie niewykrywalny: nawet trzy czwarte rosyjskich medalistów olimpijskich od Salt Lake City do Soczi wdychało ksenon, podnosząc sobie w ten sposób poziom EPO i testosteronu. Co z tym zrobi WADA?

Nie ma go na liście zabronionych środków, bo nikomu dotychczas nie przyszło do głowy, że może być używany przez sportowców. Zresztą i tak nie byłoby go jak wykryć podczas badań. Nie zostawia żadnych śladów. Był jedną z ostatnich odkrytych w przyrodzie naturalnych substancji. Nie pachnie, nie ma barwy, jest bardzo drogi, stanowi ledwie 0,000009 procent atmosfery. Nie truje. Wręcz przeciwnie - znieczula i może ratować życie, chroniąc niedokrwione komórki przed obumarciem. Był już używany nie tylko w anestezjologii, ale też do ratowania komórek mózgowych niedotlenionych niemowląt. Jest też w silnikach sond kosmicznych, w żarówkach samochodów, lampach leczniczych. Że jest i w rosyjskich medalach olimpijskich z ostatnich 12 lat, bo większość z nich zdobyli zawodnicy, którzy się wspomagali ksenonem podczas przygotowań - to dopiero odkryliśmy.

Pierwszy napisał o tym "The Economist", już w pierwszy weekend igrzysk w Soczi. Ale naprawdę głośno o ksenonie zrobiło się dopiero po poniedziałkowym reportażu niemieckiej telewizji WDR, która dotarła do dokumentów dotyczących stosowania ksenonu, przepytała przedstawicieli laboratorium specjalizującego się w dostarczaniu tego gazu rosyjskim sportowcom oraz ekspertów od ścigania dopingu.

Szara strefa dopingu

Jak działa ksenon? Bezpośrednio - na białko Hif-1 alfa, a przez to powoduje m.in. wzrost produkcji erytropoetyny. Doping? Problem w tym, że ksenon robi to, poruszając się w dopingowej szarej strefie. Nie wiadomo, czy uznać podawanie ksenonu za najbardziej wyrafinowany sposób sztucznego podnoszenia poziomu EPO, co jest zabronione przez kodeks WADA. Czy jednak za posuniętą do skrajności, ale dozwoloną przepisami metodę stymulowania produkcji EPO przez wystawienie sportowca na działanie rozrzedzonego powietrza. Można to robić, wysyłając sportowca w wysokie góry, można, umieszczając go w tzw. namiotach tlenowych (zakazują ich stosowania tylko niektóre kraje, np. Norwegia) czy w komorach hipoksyjnych.

Rosjanie będą się więc bronić, że skoro można w ten sposób traktować sportowca rozrzedzonym powietrzem, to można też takimi mieszankami, w których stężenie tlenu jest równe stężeniu obojętnego chemicznie ksenonu.

Miłe godziny

Już "The Economist" cytował ekspertyzę Instytutu Badań Państwowych rosyjskiego ministerstwa obrony w tej sprawie. W dokumencie z 2010 zaleca się stosowanie ksenonu, bo taka terapia pomaga sportowcom w regeneracji i w zasypianiu, podnosi poziom testosteronu, poprawia humor. A do tego nie jest na liście zabronionych. Same zalety. Najlepiej brać go w stężeniu pół na pół z tlenem przez kilka minut przed zaśnięciem. Działa przez 48-72 godziny - wyliczają autorzy. A wspomniana firma produkująca tę mieszankę, Atom-Med., chwali się w swoich dokumentach, że pomogła w przygotowaniach ponad 70 procent rosyjskich medalistów olimpijskich z Aten 2004 i Turynu 2006. Według ustaleń WDR, ksenon miał być stosowany już przed igrzyskami w Salt Lake City w 2002 i był też używany przez sportowców przygotowujących się do olimpiady w Soczi. Stosowali go biatloniści, biegacze narciarscy, hokeiści, lekkoatleci, kolarze, siatkarze, piłkarze, koszykarze. Przedstawiciel Atom-Medu nie miał w rozmowie z WDR żadnych dopingowych rozterek: - Doping jest wtedy, kiedy zostają ślady reakcji biochemicznych. Jeśli nie zostają, jak to może być dopingiem? - pytał.

Tym się właśnie teraz zajmą eksperci od ścigania dopingu. Szef WADA już zapowiedział, że agencja musi jak najszybciej wypracować stanowisko w sprawie ksenonu. Bo choć nie ma go na liście substancji zabronionych, to jednak są podstawy, by uznać go za zabronioną metodę, a to też jest karalne.

Doping czy nie?

Mario Thevis, jeden z najlepszych specjalistów od ścigania dopingu, pracownik laboratorium antydopingowego w Kolonii, mówi, że w eksperymentach na myszach po zastosowaniu ksenonu produkcja EPO rosła nawet do 160 procent poziomu przed użyciem tego gazu. I co najważniejsze, efekt zwiększonej produkcji utrzymywał się kilka razy dłużej niż w przypadku stymulacji za pomocą namiotu tlenowego czy komory hipoksyjnej.

Były szef WADA Richard Pound nie ma żadnych złudzeń: to jest doping. Obecny szef WADA Craig Reedie jest mniej kategoryczny. Bo to on ryzykuje swoją pozycję, jeśli WADA jednak będzie chciała pójść na wojnę z Rosją o ksenon, i przegra w sądach.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.