Soczi 2014. Sensacja w turnieju hokeistów. Rosja bez medalu

Ich złoto miało osłodzić inne niepowodzenia w Soczi, tymczasem wyłożyli się już w ćwierćfinale. Rosyjscy hokeiści ulegli Finom 1:3 i w najważniejszej dyscyplinie w kraju nie zdobędą medalu.

Rosja zakochana jest w hokeju. Oczekiwania w kraju zaspokoić miał tylko złoty medal. Prezydent Władimir Putin publicznie mówił, że srebro czy brąz będą porażką. Odpadnięcie już w ćwierćfinale to klęska.

Rosyjska federacja zrobiła wszystko, by ściągnąć najlepszych graczy z NHL oraz stworzonej kilka lat temu i pompowanej pieniędzmi Gazpromu i innych rosyjskich gigantów rodzimej Kontynentalnej Ligi Hokejowej (KHL). - Wygrać tu to nasza misja! - mówił Aleksander Owieczkin, skrzydłowy Washington Capitals. Misja się nie udała.

Napakowana gwiazdami kadra nie zachwycała już w fazie grupowej. Najpierw, po nieuznanej w dość kontrowersyjnych okolicznościach bramce w trzeciej tercji i pasjonującej serii rzutów karnych, uległa USA. W meczu z przeciętną Słowacją nie zdołała strzelić gola - sborna wygrała 1:0 dopiero po serii karnych. Zamiast pewnego miejsca w ćwierćfinale musiała w dodatkowej rundzie play-off grać o miejsce w ósemce z Norwegami. Wygrała łatwo - 4:0.

Prawdziwy test czekał jednak Rosjan dopiero później. Tym bardziej że Finowie niespecjalnie "leżą" Rosji. Od 1994 roku Suomi wygrali z rywalami 12 meczów, przegrali dziewięć, raz był remis.

Ale środowe starcie zaczęło się po myśli Rosjan w wypełnionej po brzegi kibicami hali "Bolszoj". W pierwszej tercji, gdy grali w przewadze, gola strzelił Ilija Kowalczuk, który precyzyjnym i mocnym uderzeniem z dużej odległości pokonał bramkarza Finów Tuukkę Raskę. Ale już dwie minuty później Finowie wyrównali. Wygrali wznowienie, a Juhamatti Aaltonen, gracz rosyjskiego Metalurga Magnitogorsk, wcisnął krążek do bramki pod łokciem bramkarza Siemiona Warłamowa, tuż przy słupku. Na przerwę po pierwszej tercji Finowie zjeżdżali, prowadząc. W 18. minucie Mikael Granlund wygrał wyścig po krążek ze Sławą Wojnowem, wyłożył "gumę" przed bramkę do Teemu Selanne, a 43-letni weteran sprytnym strzałem pokonał Warłamowa. Tej samej parze Finowie zawdzięczają trzeciego gola, strzelonego w drugiej tercji, w okresie gry w przewadze. Tym razem strzelał Selanne, krążek trafił do Granlunda, który wymanewrował Warłamowa.

Sborna atakowała, ale bez przekonania i bez efektów. W meczu Rosjanie oddali aż 38 strzałów, ale Tuukkę Raskę zdołali pokonać tylko raz. Finowie mieli 22 strzały.

Oglądający z trybun mecz prezydent Władimir Putin zakrywał rękoma twarz, patrząc na grę rodaków. Blisko 12 tysięcy rosyjskich kibiców w otępieniu patrzyło na lód tuż po końcowej syrenie. Bez energii zwijali flagi. Niewielka grupka fińskich kibiców siedzących najbliżej środka lodowiska podeszła do Rosjan, by ich pocieszyć.

Rosjanom w olimpijskich turniejach nie wiedzie się od lat. Od 1994 roku zdobyli tylko dwa medale (1998 - srebro, 2002 - brąz). Teraz miało być inaczej. Było jak zwykle.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.