- Każdy raz jest wyjątkowy, każdy ma swoją cenę, każdy ma swoją wartość, i każdy jest okupiony bardzo ciężką pracą. Czy wierzę już w pełni w to, co się stało? Chyba nadal nie. Dalej nie wiem, co się dzieje. Dzisiaj na podium był czas na przemyślenia, na refleksje, może dlatego, że byłem tu już drugi raz i wiedziałem, co się wydarzy. Mam nadzieję jednak, że się nigdy nie przyzwyczaję. Oczywiście koledzy znów zrobili mi miłą niespodziankę, bo rozwiesili plakat z podziękowaniem - opowiadał Stoch.
- Po konkursie pogadałem z trenerami, prysznic i poszedłem spać. Staram się nie myśleć o medalach, bo jeszcze jedno wyzwanie przed nami. Uważam, że jesteśmy bardzo dobrą drużyną, doświadczoną i dobrą pod względem poziomu sportowego. Jest o co walczyć - podkreślił polski skoczek.
- Może i jesteśmy forpocztą nowej siły, ale nie można skreślać, ani Austriaków, ani Niemców, ani Finów, bo to kraje z bogatą tradycją skoków i szkołami, zawodnikami, zapleczem. Odchodzą tam jedni, przychodzą następni. Cieszę się, że my przeżywamy rozkwit, że mamy bardzo dobrych juniorów, mamy drużynę seniorską, zaplecze. Trzeba to wykorzystać - mówił Stoch.
- Jasne, że każda wygrana dodaje pewności siebie, niezależnie od rangi. Wiemy, że to, co robimy, ma sens, ale też trzeba zachować trzeźwą głowę i pomyśleć, że o jestem najlepszy i to już nie muszę nic robić, bo i tak jestem najlepszy. Za chwilę może ktoś być jeszcze lepszy. Ale to fakt, nie każde zawody są sobie równe i tak ludzie będą mnie rozliczać z igrzysk olimpijskich. A teraz mogę nie zdobyć Pucharu Świata, a i tak mi nic nie zrobicie! To fajnie, że ten drugi skok nie był najlepszy, bo uświadamia mi, że wciąż muszę się uczyć i pracować - zakończył podwójny mistrz olimpijski.