Wyścig drużynowy to specyficzna dyscyplina - łyżwiarki startują w nim w trzyosobowych zespołach, na mecie liczy się wynik ostatniej łyżwiarki. To oznacza, że by myśleć o dobrym wyniku, trzeba mieć wyrównany zespół.
Polska taki wyrównany zespół ma. Gdyby wyniki z rywalizacji na 1500 metrów przenieść na poziom drużyny, biało-czerwone zajęłyby trzecie miejsce za Holenderkami i Rosjankami. Holenderki w hali Adler Arena były bezkonkurencyjne i zajęły pierwsze cztery miejsca, trzecia Rosjanka Olga Fatkulina była dziewiąta, a trzecia Polka - Natalia Czerwonka - zajęła 15. miejsce.
W zaplanowanej na piątek i sobotę rywalizacji drużynowej bierze udział osiem zespołów zakwalifikowanych na igrzyska na podstawie punktacji z Pucharu Świata. W nim Polki zajmują drugie miejsce, co oznacza, że w rozgrywanej systemem pucharowym rywalizacji są na uprzywilejowanej pozycji. Wiadomo, że w losowaniu drabinki będą rozstawione i trafią na Amerykanki lub Norweżki. - Lepiej byłoby wylosować Norweżki, które w Soczi spisują się słabo - mówił w studiu TVP były panczenista Paweł Zygmunt. Groźniejsze są Amerykanki, z których najsłabsza w niedzielę Jilleanne Rookard zajęła 18. miejsce.
Wyścigi drużynowe kobiet i mężczyzn odbędą się w piątek (eliminacje) i sobotę (finały).