Justyna Kowalczyk - pokorna i pracowita została nagrodzona

Miała być lekarką, może prawniczką. Taką karierę wróżyli Justynie Kowalczyk rodzice. Na szczęście Stanisław Mrowca - trener Maratonu Mszana Dolna - przekonał ich, że córka ma talent do biegania na nartach.

W 1998 r. kariera ówczesnej 15-latki wisiała na włosku. - Jeśli nie zdobędę mistrzostwa Polski młodziczek, zrywam ze sportem. Zostanę lekarką - zapowiadała swojemu pierwszemu trenerowi przed zawodami w Ustrzykach Dolnych. - Na szczęście Justynka wygrała, i to w cuglach - wspomina odkrywca jej talentu. - Powiedziała mi tylko: "Teraz muszę dotrzymać słowa i poświęcę się biegom".

Talent od Boga

Biegi zaczęła ćwiczyć dopiero w siódmej klasie szkoły podstawowej. Stąd braki w wyszkoleniu technicznym, dające o sobie znać w wyścigach krokiem łyżwowym. Zanim założyła narty, biegała przełaje.

Ojciec Józef to pracownik schroniska na Śnieżnicy, u stóp której leży rodzinna wieś Kasina Wielka. Mama Janina jest polonistką. Córkę też chciała wykształcić, ale Mrowca często namawiał rodziców, by pozwolili jej wybrać karierę sportową. - Do biegania ma talent od Boga. Dajcie go jej wykorzystać - powtarzał. Argumentował: - Nawet w Biblii jasno stoi, że pokorni i pracowici będą nagrodzeni, a taka jest Justyna.

Od połowy lat 80. Maraton był czołowym polskim klubem w biegach narciarskich. Miał rozwinięty system szkoleniowy i dobry nabór z całego regionu. Klub współpracował z czterema szkołami podstawowymi spod Mszany Dolnej, m.in. z tą z Kasiny Wielkiej, do której chodziła Kowalczyk. Wychowali się tam także inni olimpijczycy - Halina Nowak, Jan i Wiesław Ziemianinowie.

Z Kasiny Wielkiej trafiła do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Zakopanem. Tu zwrócił na nią uwagę trener Aleksander Wierietielny, tak rodził się mistrzowski duet. W grudniu 2001 r. Justyna zadebiutowała w zawodach Pucharu Świata i już w drugim starcie zaskoczyła wszystkich, zdobywając punkt.

Dyskwalifikacja i odwołanie

Następne lata - podczas których studiowała na AWF-ie w Katowicach - przynosiły kolejne dobre rezultaty, które zostały przerwane w 2005 r. Została zdyskwalifikowana na dwa lata, ponieważ w jej organizmie wykryto środek znajdujący się na liście zabronionych leków. Przyczyną był lek, który przepisał jej lekarz w powiatowym szpitalu w związku z bólem ścięgna Achillesa. Nie poinformowano Justyny, że fakt przyjmowania takiego leku powinna zgłosić na kontroli antydopingowej. Bardzo wszystko przeżywała, zamknęła się w domu. W końcu odwołała się i Międzynarodowa Federacja Narciarska skróciła jej dyskwalifikację do pół roku.

Na igrzyskach w Turynie w 2006 roku zdobyła brązowy medal w biegu na 30 km, złoto przegrała o sekundę. Jej występowi towarzyszyły obawy o zdrowie, bo tydzień wcześniej w biegu na 10 km - później stał się jej ulubionym dystansem - zemdlała na trasie. Długo nie odzyskiwała przytomności.

Przez całą karierę jej główną rywalką jest Marit Bjorgen, z którą toczy zaciekłe boje. Dla Norwegów biegi narciarskie to sport narodowy.

Lata triumfów

W 2009 roku w Libercu Justyna została podwójną mistrzynią świata (na 15 i 30 km), a rok później - mistrzynią olimpijską w Vancouver. Na kilka kilometrów przed metą biegu na 30 km Kowalczyk uciekła faworytka Marit Bjorgen, która wcześniej na tych igrzyskach dwukrotnie pokonała Polkę: na 15 km stylem łączonym (brąz dla Kowalczyk) i w sprincie (srebro). Kowalczyk zaczęła pogoń, a stojący przy trasie jej trener Aleksander Wierietielny krzyczał, by biegła spokojnie, dojdzie rywalkę, a na stadionie ją wyprzedzi. I tak się też stało - ostatnie metry Polka i Norweżka biegły obok siebie, ale na mecie Kowalczyk była lepsza o 0,3 s. Zdobyła swój czwarty medal igrzysk i pierwsze złoto dla Polski po 38 latach - od czasów skoku Wojciecha Fortuny w Sapporo w 1972 r.

Rok temu z włoskiego Val di Fiemme przywiozła srebro (30 km). Cztery razy wygrywała Puchar Świata, tyle samo prestiżowy Tour de Ski. Zwyciężając w poniedziałek w Soczi, została pierwszym reprezentantem Polski, który wywalczył na zimowych igrzyskach dwa złote medale. Została już odznaczona Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski i Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Kowalczyk w Soczi

Kowalczyk zapowiada, że w Soczi pobiegnie jeszcze trzy razy. W sobotę o 11 pobiegnie w sztafecie 4 x 5 km stylem dowolnym, w środę 19 lutego w sprincie drużynowym klasykiem a w sobotę 22 lutego w biegu na 30 km stylem dowolym.

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS , na Androida i Windows Phone

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.