Ósme na poprzednich igrzyskach Brytyjki przegrały w pierwszym meczu z obrończyniami tytułu, Szwedkami, 4:6. W rywalizacji z Amerykankami nie pozostawiły jednak złudzeń, że zaliczają się do grona faworytek.
Mecz rozpoczął się zgodnie z oczekiwaniami. Brytyjki wygrały dwa pierwsze endy po 1:0, w trzecim Amerykanki zrewanżowały się, wygrywając w takim samym stosunku, ale w czwartym doszło do czegoś niespotykanego. Mistrzynie świata wygrały 7:0, co oznacza, że umieściły siedem kamieni bliżej środka od Amerykanek.
Jeśli przeważnie nie oglądacie curlingu, musicie wiedzieć, że już wygranie takiego endu 2:0 jest uznawane za dobry wynik. Amerykanki podjęły jeszcze walkê i wygrały następnego enda właśnie 2:0, ale po szóstym przegranym 0:3 musiały pogodzić się z porażką, a Brytyjki wygrały cały mecz 12:3.
Eva Muirhead, brytyjska curlerka nie kryła zachwytu po meczu - Byłyśmy dziś znakomite. Mieliśmy znakomitą rozmowę z naszym trenerem, bo wiedziałyśmy, że wczoraj nie spisałyśmy się najlepiej. Na szczęście dziś nie dałyśmy Amerykankom szans i wytrzymałyśmy presje - powiedziała po meczu.
- Znakomity wynik, z pewnością zwiększył naszą pewność siebie przed następnymi spotkaniami - dodała Anna Sloan.
Następnymi rywalkami Brytyjek będą Kanadyjki. W turnieju kobiet bierze udział dziesięć zespołów. Najpierw każdy gra z każdym, później po cztery najlepsze zespoły wchodzą do półfinałów.
Skeletoniści i ich efektowne kaski! Kliknij, aby obejrzeć zdjęcia z Soczi