Stoch mistrzem olimpijskim! Czytaj relację
Kamil Stoch: Super, jest. Co jest, jeszcze nie wiem, ale jest.
- Czyli gratulacje dla trenerów, bo to oni przygotowują plany, starają się tak ułożyć nam starty, żebyśmy byli najlepsi, kiedy trzeba.
- Bo czym się tu martwić? Rzymu też od razu nie zbudowano. Trener poświęca każdemu z nas wiele uwagi, wie, jak nam pomóc. A tak w ogóle gratulacje dla chłopaków: Maciek Kot siódmy, debiutant Jasiek Ziobro trzynasty. Rewelacja.
- Nie do końca, bo wyszedłem trochę nisko, ale potem było ok.
- Ja się zastanawiałem, czy w ogóle wystartuję. Czułem się fatalnie, myślałem, czy się nie wycofać i nie wykurować na dużą skocznię. Ale na szczęście z czasem w ciągu dnia się poprawiało. Byłem na treningu, trochę się rozruszałem i się rozeszło po kościach. No i - jest ok.
- Może tak, może stan podgorączkowy. Każdy ma czasem gorszy dzień.
- Wiedziałem, że muszę wydobrzeć na wieczór, i koniec. Zrobiłem, co mogłem, żeby dojść do siebie. Dostałem leki, wszystko dozwolone, te najłagodniejsze. No i sobie postanowiłem, że się nie rozłożę. Może to i dobrze, że się to zdarzyło. Skupiłem się na tym, żeby się doprowadzić do porządku, a nie na konkursie. Trener w ogóle nie przyswajał wiadomości, że mogę nie pójść na zawody, dla niego było oczywiste, że pójdę. Nad serią próbną się nie zastanawiałem, potrzebowałem tego skoku. Nie był najlepszy, ale warunki też nie. A potem zrobiłem po prostu co do mnie należało: poszedłem, skoczyłem, zwyciężyłem. Tyle. Dedykuję ten medal żonie, rodzicom, siostrom, wszystkim, którzy się do niego przyczynili: trenerom, którzy mnie kiedyś prowadzili, i tym obecnym. Sztabowi, który nieustannie pracuje i szuka tego, co sprawi, że będziemy lepsi.
- Jak najbardziej. Dużo mnie też nauczył cały ten czas bycia liderem Pucharu Świata. Oswoiłem się z tym, że jeżdżę jako ostatni, zbierałem doświadczenia.
- Myślę, że da się jeszcze lepiej skakać.
- Przed mniejszą skocznią nic nikomu nie obiecywałem, nie odgrażałem się, nikomu nie chciałem nic udowadniać, tylko robiłem sobie swoje. I tak samo będzie na dużej skoczni. A w drużynówce - tym bardziej.
- No niestety.