Skoki. Prasa o kontrowersyjnym konkursie PŚ: Ruletka na Krokwi

Poniedziałkowe gazety niezbyt pozytywnie komentują niedzielny konkurs Pucharu Świata w Zakopanem. Prasa jest zdania, że z powodu bardzo złych warunków skoki powinny być odwołane znacznie wcześniej, ale osoby decydujące o przebiegu zawodów i organizatorzy byli zagubieni i podejmowali bardzo kontrowersyjne decyzje.

Gazeta Wyborcza - "Publika chciała, więc skakali"

Skoków w pewnych warunkach po prostu nie powinno się przeprowadzać. Na przykład gdy wieje i pada, a tory na rozbiegu roztapia wysoka temperatura. Wiało już w nocy, szarpało smreki, nad Wielką Krokwią przemykały szaroczarne chmury, a szef Tatrzańskiego Związku Narciarskiego Andrzej Kozak ostrzegał, że ze skakaniem może być trudno tej niedzieli.

Największe kuriozum przyszło przy skokach zwycięzcy Turnieju Czterech Skoczni Austriaka Thomasa Dietharta i siódmego w klasyfikacji PŚ Niemca Andreasa Wellingera. Akurat wtedy, gdy oni skakali, zawiało, polało grubymi kroplami, do tego tor dojazdowy rozmiękł już całkowicie. Wybijali się z progu z szybkością o 2 km/godz. mniejszą niż inni, jakby z czterech belek niżej. Trener Alexander Pointner wściekły ciskał się, krzyczał do dyrektora PŚ i rodaka Waltera Hofera, aż podjęto decyzję, że ci dwaj nieszczęśnicy będą skakać jeszcze raz. Tego jeszcze nie było.

Rzeczpospolita - "Deszczowe piosenki"

Gdy po kolejnej przerwie na rozbiegu pojawił się Thomas Diethart i skoczył bardzo słabo, trener Austriaków Alexander Pointner rzucił się do Waltera Hofera z pretensjami, za chwilę podobnie zły był trener Niemców, bo wiatr posłał na bulę Andreasa Wellingera. Kolejna zwłoka, kolejne narady, krzyki, dyskusje, ale z austriackiego i niemieckiego punktu widzenia owocne: Diethart i Wellinger dostali od Hofera drugą szansę, po skoku Stocha.

Nie tylko publiczności, ale i innym trenerom przywileje Dietharta i Wellingera się nie spodobały, nawet jeśli specjalnie dla tych dwóch skoczków belka znów poszła w dół. Dyskusji nie było, gdy wiatr trochę zelżał, dwa skoki powtórzono. Tyle że przyroda silniejsza jest od sędziów i dyrektorów. Mistrza 62. Turnieju Czterech Skoczni oraz zwycięzcę z Wisły ponownie posłała zaraz za bulę, w klasyfikacji daleko za liderów. Każdy ze zmokniętych widzów mruknął coś o sprawiedliwości.

Przegląd Sportowy - "Ruletka na Krokwi"

Niedzielny konkurs o Puchar Świata w Zakopanem miał być świętem, a zakończył się klapą. - Te skoki były jak rosyjska ruletka - ocenił najlepszy z Polaków, Maciej Kot.

Organizatorzy przez cały czas zmagali się z pogodą. Po pierwszej serii zapadła decyzja, że odbędzie się także druga. Zdezorientowani kibice nie wiedzieli, czy dalej moknąć na trybunach czy wracać już do domów. Druga seria miała rozpocząć się o godz. 17, ale kwadrans wcześniej ostatecznie z niej zrezygnowano. I słusznie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.