Skoki narciarskie. Orzeł nie zawsze może

W czwartek skoki w Wiśle, początek długiego weekendu PŚ w Polsce. To ostatnia prosta eliminacji ekipy na igrzyska w Soczi.

Trener Łukasz Kruczek wybrał do zawodów 12 skoczków: lidera PŚ Kamila Stocha, Piotra Żyłę, Macieja Kota, Jana Ziobrę, Klemensa Murańkę, Krzysztofa Bieguna, Dawida Kubackiego, Aleksandra Zniszczoła, Stefana Hulę, Bartłomieja Kłusaka, Krzysztofa Miętusa oraz debiutanta w PŚ Jakuba Wolnego, zwanego w ekipie "Szybkim".

- Mam już w głowie skład na igrzyska. Wątpliwości dotyczą obsady dwóch z pięciu pozycji. Kadrę podam w niedzielę po konkursie w Zakopanem - mówi Kruczek.

Polacy mimo ostatniej przerwy w wygrywaniu mają nadal najlepszego zawodnika sezonu według klasyfikacji PŚ, już oswojonego z ciężarem żółtej koszulki, i w sumie trzech skoczków, którzy tej zimy wygrywali w czterech z 14 konkursów. Tylko Austriacy wygrali więcej zawodów, oni też byli najlepsi w Turnieju Czterech Skoczni, ale czy na pewno chcielibyśmy się z nimi zamienić?

W czołowej dwudziestce PŚ jest czterech Polaków, Austriaków trzech, a ten z nich, który skakał najbardziej regularnie - Thomas Morgenstern - leży teraz w szpitalu. Do tego, jak podpowiadają wykresy wyników naszych skoczków w poprzednich latach, zwykle druga część sezonu jest dla nich lepsza. Tak było już za czasów Adama Małysza. Prawidłowość utrzymuje się i dziś. Stoch tej zimy pierwszy raz w karierze wygrał jakiś konkurs przed styczniem. Piotr Żyła rok temu do konkursu w Wiśle zdobył w PŚ ledwie 11 punktów, w trzech konkursach, w pozostałych nie awansował do finału. A od Wisły włącznie zebrał do końca sezonu 474 pkt. Stoch i Maciej Kot w ubiegłym sezonie w konkursach od Wisły włącznie zdobyli ponad dwa razy więcej punktów niż w pierwszej części sezonu.

Oczywiście, to też tylko trend, a nie żadna gwarancja powtórki. Orzeł nie zawsze może.

Tak czy owak, w czwartek o 17.30 (pierwsze treningi o 9, kwalifikacje o 11) zaczyna się w Wiśle najważniejsza dla Polaków próba przed wylotem do Soczi. Po konkursie będą jeszcze dwa w Zakopanem, drużynowy w sobotę i indywidualny w niedzielę. Po nich Kruczek ogłosi kadrę na igrzyska w Soczi, a na następne konkursy w Sapporo wyśle zaplecze kadry. Nasi olimpijczycy wrócą do startów dopiero tuż przed igrzyskami, w Willingen.

Oprócz Polaków w Wiśle i Zakopanem wystartuje 70 skoczków z 16 reprezentacji. Zabraknie m.in. trzeciego w PŚ Szwajcara Simona Ammanna oraz 41--letniego Japończyka Noriaki Kasai, zwycięzcy konkursu lotów w Kulm. Obaj wybierają się na konkursy w przyszły weekend w Sapporo.

To, że takie sławy nie przyjadą, wcale nie jest, czy też nie było, największym zmartwieniem organizatorów. Jeśli nie spali z nerwów, to z powodu braku śniegu. Stres zaczął się przed kilkoma tygodniami. Drugiego dnia świąt w Wiśle miały się odbyć mistrzostwa Polski, ale zahulał halny. Temperatura w Beskidach zbliżała się do tych w subtropikalnym Soczi, śnieg na rozbiegu oraz zeskoku był zbyt miękki - zawody odwołano.

W końcu w styczniu zapadła decyzja, że albo śnieg przyjedzie ciężarówkami z Podhala, zrobi się go za pomocą ciekłego azotu. - Technicznie jesteśmy gotowi. Finansowo? Radykalnie podraża to koszty - mówił Andrzej Wąsowicz, szef Śląsko-Beskidzkiego Związku Narciarskiego.

Decyzja o odwołaniu zawodów należała do Waltera Hofera, dyrektora Pucharu Świata. Podczas odprawy technicznej przed niedzielnym konkursem PŚ w Kulm oficjalnie zaprosił uczestników cyklu na konkursy w Wiśle i Zakopanem.

Wtedy na skocznię w Malince zwieziono ponad tysiąc metrów sześciennych śniegu. - W Chochołowie mamy jeszcze zapas i w razie problemów przywieziemy go - zapewnia Wąsowicz. Jeśli w nocy temperatura spadła poniżej zera, skocznię zaatakują armatki i może zeskok będzie biały, a nie żółtoszary - bo takiej barwy jest wymęczony transportem śnieg z Podhala.

Wczoraj na treningu groźny wypadek miał 15-letni Paweł Wąsek z Wisły Ustronianki. Zawodnik upadł na zeskok i na trzy minuty stracił przytomność. Przewieziono go do szpitala w Cieszynie i został poddany podstawowym badaniom. Jego stan zdrowia jest dobry.

Więcej o:
Copyright © Agora SA