PŚ w skokach. Teraz Murańka

- Krzysiek Biegun pokazał, że można - mówi Klemens Murańka, który w Titisee-Neustadt po raz pierwszy w tym sezonie wystąpi w Pucharze Świata. 19-latek marzy o starcie na igrzyskach w Soczi. - Kolejka chętnych jest długa, ale Klimek ma wszystko, by szansę wykorzystać - przekonuje jego klubowy trener Józef Jarząbek. Konkursy w sobotę i niedzielę. Kwalifikacje w piątek. Relacja na żywo w Sport.pl od godz. 14.

Jaka Hvala, który w styczniu w Libercu został mistrzem świata juniorów, już w siedmiu konkursach Pucharu Świata wskakiwał do czołowej "dziesiątki", a raz wygrał. Brązowy medalista Stefan Kraft był trzeci w Bischofshofen i szósty w Kuopio. Piąty Andreas Wellinger może się pochwalić trzema miejscami na podium, a w trwającym sezonie czwartą pozycją w klasyfikacji generalnej. Z czołowej "dziesiątki" ostatnich mistrzostw juniorów do najlepszych "dziesiątek" zawodów PŚ wchodzili też Reruhi Shimizu, Karl Geiger i Aleksander Zniszczoł. Od Murańki, wicemistrza świata z Liberca, w seniorskim świecie lepiej zadomowił się Krzysztof Biegun. Chłopak, dla którego na czeskim czempionacie zabrakło miejsca w konkursie indywidualnym i który do srebrnej drużyny załapał się w ostatniej chwili, właśnie pojechał na Uniwersjadę jako były lider Pucharu Świata i sensacyjny zwycięzca z Klingenthal.

Wygląda jak Schlierenzauer

Właśnie Biegun najmocniej zainspirował Murańkę. - Krzysiek pokazał, że można. Czas na moje sukcesy - ogłosił tuż przed wyjazdem do Niemiec.

Oczywiście od chłopaka, dla którego największym sukcesem w PŚ jest 21. pozycja z Lahti z 2012 roku (tam był trzeci z kolegami z drużyny) nikt nie wymaga zwycięstw w Titisee-Neustadt. Ale ci, którzy obserwują cudowne, wyrośnięte już dziecko polskich skoków, są zgodni, że Klemensa stać na najlepszy indywidualny start w karierze.

- Spodziewam się, że będzie spokojnie punktował, znajdując się na miejscach od 15. do 20., jeśli warunki pogodowe będą stabilne. A jak mu trochę powieje pod narty, to może powalczyć o "dziesiątkę" - mówi Jarząbek. Trener Wisły Zakopane nie widział, jak Murańka spisywał się na treningach w Ramsau, bo tam skoczek pojechał z prowadzącym kadrę młodzieżową Robertem Mateją. - Po treningach w Ramsau jestem w formie. Mogę osiągnąć swoje najlepsze wyniki w PŚ - przekonuje sam zawodnik.

- Kiedy mówi, że jest super, to trochę mu wierzę, a trochę nie wierzę - zaskakuje pilnujący kariery syna Krzysztof Murańka. - Wiem, że jest zadowolony. Twierdzi, że chociaż w Ramsau w treningach przeszkadzały wiatr i śnieżyca, to dobre skakanie weszło mu tam w krew. Ale wolę zaczekać i zobaczyć, jak będzie, bo wiem, że nie miał gdzie tego skakania utrwalić. W Zakopanem skocznia była gotowa dopiero na środę. Syn trenował z kadrą raz i poleciał do Niemiec - opowiada ojciec skoczka.

Murańka senior, który przez lata przekonywał, że w osobie jego syna polscy kibice zobaczą drugiego Adama Małysza, nauczył się, że warto zachowywać spokój. - Klimek zawsze był malusieńki, w szkole musiał siedzieć w pierwszych ławkach, do zdjęć klasowych ustawiali go w pierwszym rzędzie. Teraz przerósł rówieśników, wzrostu ma 182 cm, do tego jest szczuplusieńki. BMI ma piękne, budowę do skoków idealną. Wygląda jak Gregor Schlierenzauer - opowiada. - Ale nawet Schlierenzauer raz wygrywa konkurs, przeskakując w drugiej serii z miejsca 15. na pierwsze, a zaraz kolejny start kończy na miejscu 15. Pewny w skokach był tylko Adam. Dla Małysza człowiek spokojnie siadał przed telewizorem, bo zazwyczaj wiedział, że jak nie wygra, to chociaż w "trójce" będzie. Teraz takich zawodników już nie ma, a i same skoki przy tych przelicznikach za wiatr są dziwniejsze. Można lecieć na sam dół, przeskoczyć wszystkich, a nie być w "dziesiątce" - dodaje.

Leci z Matką Boską

Ta "dziesiątka" dla Murańki mogłaby mieć wielkie znaczenie. - Ci wszyscy juniorzy, z którymi Klimek w większości w Libercu wygrał, na pewno nie są od niego lepsi. Murańkę też stać na takie sukcesy, jakie w Pucharze Świata odnieśli już Wellinger czy Hvala. Ale musi mieć trochę szczęścia. Jak się w Titisee dobrze spisze, to i uwierzy w siebie, i zostanie w kadrze na dłużej. Ale jak mu nie wyjdzie, to zaraz straci miejsce, bo konkurencja jest duża. Kolejka chętnych do sprawdzenia się w elicie jest długa, nasi młodzi zawodnicy skaczą pod dużą presją, bo wiedzą, że kolejnej szansy mogą długo nie dostać - tłumaczy Jarząbek. - Ale Klimek ma wszystko, by swoją szansę wykorzystać - dodaje.

Tego Murańce życzy Wojciech Fortuna. - Przyznam się, że on jest moim ulubieńcem. Chciałbym, żeby się załapał do kadry na igrzyska. Nie zgadzam się z tymi, którzy mówią, że wciąż jest młody, że ma czas. Przecież chłopcy w takim wieku wygrywają największe imprezy - mówi mistrz olimpijski z Sapporo z 1972 roku.

- Wojtek Fortuna zawsze dobrze o nas mówi, ze dwa lata temu nawet nas odwiedził. Jestem mu wdzięczny, że podnosi syna na duchu. Ale powiem trochę żartując, że my nie wierzymy w Fortunę, tylko w Pana Boga - mówi Krzysztof Murańka.

Klemens wiarę manifestuje, m.in. skacząc z namalowaną na kasku Matką Boską. - Ma też tatuaż przedstawiający Jana Pawła II. Nauczyłem go, że to od Boga zależy wszystko na świecie - mówi dumny ojciec. - Syn pracuje na sukces, ale przecież nie każdemu ten sukces jest dany - dodaje.

W Titisee-Neustadt, gdzie Puchar Świata gości rzadko (ostatnio w 2007 roku), z polskich skoczków sukcesy święcił tylko Małysz, który na Hochfirstschanze trzy razy wygrywał, dwa razy był drugi i raz trzeci. - Klimek skocznię zna tylko z telewizji, bo jako dziecko oglądał te konkursy. Miejsce kojarzy mu się bardzo dobrze, teraz sam się postara, żeby tak zostało - kończy Krzysztof Murańka.

Zobacz wideo

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS , na Androida i Windows Phone

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.