Londyn 2012. Fala spekulacji wokół Shiwen Ye

- Chińczycy mają czyste ręce. Moje wyniki to efekt ciężkiej pracy, a nie dopingu - przekonuje Shiwen Ye. Jednak świat nie chce uwierzyć chińskiej pływaczce, która w wyścigu na 400 m stylem zmiennym nie tylko pobiła rekord świata, ale w końcówce płynęła nawet szybciej od najlepszego na tym dystansie mężczyzny - Ryana Lochtego.

16-letnia Shiwen Ye błysnęła już przed rokiem, zdobywając złoty medal mistrzostw świata w Szanghaju na 200 m stylem zmiennym. Ale dopiero teraz jej wyczyn komentują media z całego świata. "Jedna z najmłodszych uczestniczek igrzysk w Londynie zrobiła coś na miarę tego, co cztery lata temu w Pekinie pokazywał Usain Bolt" - pisze "New York Times. A pływacki światek wciąż zastanawia się, jak to możliwe, że Chinka ostatnie 50 metrów dystansu pokonała w czasie 28,93 s - o 0,17 s lepszym od tego, jaki na finiszu uzyskał Lochte.

- To dość niesamowite, nikt nie rozumie, jak to się stało - dziwi się kanadyjski pływak David Sharpe. - Naprawdę ciekawe - dodaje trzykrotna mistrzyni olimpijska Amerykanka Natalie Coughlin. - To imponujące, wszyscy jesteśmy zaskoczeni - ocenia Michael Phelps.

"New York Times" podkreśla, że 14-krotny mistrz olimpijski pytany o Chinkę tajemniczo się uśmiechał. Amerykański dziennik sugeruje, dlaczego. "W pływaniu kobiet mieliśmy już wiele rewelacyjnych wyników. W latach 70. i 80. XX wieku mieliśmy dopingową aferę wschodnioniemiecką, w latach 90. skandal wywołały Chinki, na igrzyskach w Atlancie, w 1996 roku, cztery medale zdobyła Irlandka Michelle Smith, która później manipulowała przy próbkach moczu" - czytamy na łamach dziennika.

O tym, że Shiwen Ye znakomity wynik zawdzięcza stosowaniu niedozwolonych środków przekonany jest John Leonard, dyrektor Światowego Stowarzyszenia Trenerów Pływackich. - Za każdym razem, gdy jakaś zawodniczka wygląda jak superkobieta, po pewnym czasie zostaje przyłapana na stosowaniu dopingu - mówi Leonard. I idzie jeszcze dalej, twierdząc, że w najbliższych latach nauka wpadnie na trop genetycznego dopingu, dzięki czemu będzie można ukarać pływaczkę.

"Guardian" podkreśla, że w sprawie nie tyle Shiwen Ye, co dopingu w ogóle głos zabrał już przewodniczący Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, Jacques Rogge. "W ciągu dwóch miesięcy poprzedzających igrzyska złapaliśmy na dopingu 107 sportowców. To dowód, że system działa" - przekonuje szef MKOl na łamach brytyjskiego dziennika.

Po stronie Shiwen Ye stają też niektórzy pływacy. - Chińczycy mieli już w przeszłości dopingową aferę. Nie sądzę, by byli szaleni i chcieli się znów narażać na coś takiego - mówi rywalka znakomitej Chinki, Amerykanka Caitlin Leverenz.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.