- To było beznadziejne - powiedział wychodzący z wody Michael Phelps. - Było - odpowiedział jego trener Bob Bowman. Tylko tak według USA Today wyglądała rozmowa po sobotnim finale na 400 metrów stylem zmiennym. "Pozostaje teraz pytanie, co będzie dalej z człowiekiem, który w Pekinie był nie do pokonania. Czy odzyska w Londynie swój dotyk Midasa" - czytamy w amerykańskim dzienniku.
"Nie tylko w finale Phelps był słaby. Ledwo co udało mu się przecież przebrnąć kwalifikacje, w których zajął ósme miejsce" - przypomina USA Today. 'Michael, przystępując do igrzysk, potrzebował tylko trzech medali jakiegokolwiek koloru by stać się najbardziej utytułowanym olimpijczykiem w historii. To wydawało się pewne, zresztą nadal jest duża szansa. Ale co, jeśli dalej będzie w, cytując jego słowa, beznadziejnej formie?" - martwią się Amerykanie.
"Można odnieść wrażenie, że Michael Phelps nie chciał się znaleźć w tej 'wodnej strzelaninie'. To były dopiero jego pierwsze zawody w Londynie, a wyglądał jakby płynął w ostatnim" - czytamy w niedzielnym Washington Post.
"Sprawiał wrażenie, jakby pływał dlatego że musi, a nie dlatego że chce. Bądźmy szczerzy, Phelps już w życiu pokazał wszystko to co w nim najlepsze, teraz pokazuje to co pozostało" - zauważa gazeta.
"To miała być najciekawsza pływacka rywalizacja na tych Igrzyskach Olimpijskich. Pojedynek wysokiego, wytrzymałego i oszczędnego w ruchach Phelpsa, z niższym, ale mającym lekkość delfina Lochte'im. Broniący złota Phelps i aktualny mistrz świata Lochte, który dopiero w tym roku odnalazł swoją najlepszą formę, zarówno jako pływak, jak i chłopak z okładki Vogue'a. Pojedynku nie było" - zauważa stołeczny dziennik.
"27-letni mistrz, znany jako 'Pocisk z Baltimore' czy 'Latająca ryba', miał znów zdystansować wszystkich rywali i zdobyć złota we wszystkich swoich startach. 'Scena' została przygotowana na kolejny spektakl w wykonaniu Phelpsa" - czytamy na portalu internetowym cnn.com.
CNN także liczyło na zaciętą rywalizację między amerykańskimi asami. "Lochte już na mistrzostwach świata 2011 dwukrotnie pokonał Phelpsa i to on miał wnieść do tego przedstawienia dramaturgię. Po sobotnim wyścigu pozostaje pytanie, czy można jeszcze mówić o jakiejkolwiek rywalizacji" - zastanawia się portal amerykańskiej telewizji.
To pytanie nie jest bezpodstawne, w końcu w finałowym wyścigu Lochte wyprzedził swojego reprezentacyjnego kolegę aż o cztery sekundy. - Szczerze to jestem w szoku. Wierzyłem jednak w to, że mogę tu wygrać - powiedział zdobywca złotego medalu.