Londyn 2012. Polscy sportowcy powitani tańcem, śpiewem i potwornym upałem

Kolorowa trupa artystów poprzebierana od stóp głów w dziwaczne stroje, roztańczona i rozśpiewana, przywitała polskich sportowców w wiosce olimpijskiej w Londynie. - Fajna uroczystość. Trochę gorąco, ale dało się wytrzymać. Zaimponowało mi, że jako jedyni odśpiewaliśmy głośno hymn narodowy - mówiła tenisistka Klaudia Jans.

Profil Sport.pl na Facebooku - 77 tysięcy fanów. Plus jeden? 

Kilkudziesięciu polskich sportowców, ale bez siatkarzy i innych największych gwiazd, wzięło w czwartek ok. południa udział w ceremonii oficjalnego powitania naszej reprezentacji w wiosce olimpijskiej w Stratford. Szef misji Marzena Koszewska przekazała merowi wioski podziękowania i drobne prezenty, m.in. skórzaną księgę pamiątkową z wpisami polskich reprezentantów.

- Szkoda, że nie przewidziano, że będzie taki upał. Spokojnie można było ten placyk zadaszyć jakimś namiotowym dachem, wtedy sportowcy tak by się nie męczyli i nie stali pół godziny na słońcu. Sama ceremonia jednak bardzo ładna, jestem na igrzyskach ósmy raz, ale znów się wzruszyłem przy wciąganiu flagi na masz i odegraniu hymnu - powiedział Sport.pl Adam Krzesiński, sekretarz generalny PKOl.

Oprócz Polaków witano kilka innych reprezentacji, m.in. Francuzów, ale tylko "biało-czerwoni" głośno odśpiewali słowa swojego hymnu narodowego. - Wyróżniliśmy się dzięki temu w fajny sposób - przyznała deblistka Klaudia Jans.

- Ceremonia fajna, pozytywna. Dobrze, że dość krótka, bo słońce grzeje, dłuższe stanie byłoby męczące. Mi łezka w oku się nie zakręciła, to nie był jeszcze chyba ten moment, kiedy się wzruszę. Mam nadzieję, że przy jakichś polskich medalach - powiedziała nam Natalia Partyka, która w niedzielę wieczorem rozegra pierwszy mecz w turnieju indywidulnym tenisa stołowego. - Zagram najprawdopodobniej z Dunką, która rundę wcześniej musi sobie jeszcze poradzić z Egipcjanką. I pewnie sobie poradzi. W drużynówce łatwo nie będzie, bo wpadłyśmy na Singapur, czyli wicemistrzynie świata, ale igrzyska są od tego, żeby się przełamywać. Mam nadzieję, że uda nam się sprawić niespodziankę - powiedziała optymistycznie Partyka. Zaznaczyła, że chciałaby pojechać w Londynie inne dyscypliny, najchętniej na Wimbledon, lub siatkówkę. - Ale tak naprawdę życzymy sobie z koleżankami, żeby tego wolnego czasu było jak najmniej, bo to będzie oznaczało, że dobrze nam poszło w turnieju - zaśmiała się na koniec.

Nadal nie wiadomo na 100 proc., czy Agnieszka Radwańska będzie mogła nieść w piątkowej ceremonii otwarcia igrzysk polską flagę. Polka w I rundzie zmierzy się w weekend z Niemką Julią Goerges, ale dopiero w czwartek wieczorem będzie prawdopodobnie znany plan gier na sobotę. Jeśli Polka miałaby grać właśnie tego dnia, jej rola chorążego może stanąć pod znakiem zapytania, bo dość wymagająca fizycznie ceremonia (kilka godzin stania i czekania na przemarsz) zakończy się po północy, a trzeba jeszcze wrócić do wioski, spać będzie więc można iść realnie ok. 2-3 w nocy. Flagi narodowe mają nieść także m.in. Maria Szarapowa i Novak Djoković. Nieoficjalnie mówi się, że Międzynarodowa Federacja Tenisowa (ITF), wszystkie mecze I rundy chorążych wyznaczy na niedzielę, ale pewności nie ma. - Na razie czekamy na informację. W razie czego, przewidujemy opcję rezerwową, ale wiem, że ostro walczą, żeby mecz Agnieszki odbył się późno w sobotę, lub w niedzielę. Mam nadzieję, że tak będzie - stwierdził Krzesiński.

Więcej o:
Copyright © Agora SA