Londyn 2012. Rasistowskie oskarżenia uderzą w australijską kadrę?

"Nigger", "jungle bunny" - takimi słowami cztery lata temu miał się zwracać do czarnoskórego australijskiego sprintera Johna Steffensena jeden z przedstawicieli jego misji olimpijskiej. 400-metrowiec opowiedział o tym dopiero teraz, a sprawą - w przeddzień igrzysk - żyją australijskie media.

Te co skaczą i biegają, czyli jak lekkoatleci będą walczyć o medale w Londynie. Sprawdź na Sport.pl ?

Steffensen - wicemistrz olimpijski z Aten z 2004 r. i brązowy medalista MŚ w Berlinie w 2009 r. w sztafecie 4x400 m - nie przypadkiem mówi o tym teraz. Niedawno kierownictwo lekkoatletycznej ekipy przyznało jedyne miejsce w biegu na 400 m innemu zawodnikowi - Steve'owi Solomonowi. Obaj osiągnęli minimum. Steffensen (pobiegnie w Londynie w sztafecie) zasugerował, że powody nie były wyłącznie sportowe, zagroził bojkotem igrzysk i nazwał szefa australijskiego związku lekkoatletycznego Dallasa O'Briena "kłamcą".

Przy okazji przypomniał też o historii sprzed czterech lat.

Sprawa wywołała burzę, tym bardziej, że zarzuty Seffensena potwierdził Steve Hooker, który w Londynie będzie bronił złota w skoku o tyczce, a cztery lata temu mieszkał ze sprinterem w pokoju. Przyznał, że jeden z oficjeli obraził go i wyrzucił jego rzeczy z pokoju. - Ten człowiek nie jest już w sztabie misji. Nie sądzę, żeby John miał kłopot z kimkolwiek z obecnej reprezentacji - powiedział.

Na wtorkowym treningu lekkoatletów biegacz wyszedł ubrany w czarną koszulkę i spodenki. Wyróżniał się od innych sportowców ubranych w oficjalne, zielono-złote stroje.

- Pogodziłem się z tym, że byłem wielokrotnie obrażany przez działaczy. To oczywiste, że gdybym miał inny kolor skóry, byłoby mi łatwiej. Pewne decyzje dotyczące mnie byłyby inne. Ale nigdy się nie skarżyłem. Zawsze siedziałem cicho - powiedział Steffensen w rozmowie z australijską Channel Nine. Z działaczami ma jednak na pieńku od dawna. W 2010 r. zbojkotował igrzyska Commonwealthu w New Dehli (miał tam bronić złota na 400 m indywidualnie i w sztafecie) w proteście przeciw fatalnemu - według niego - zarządzaniu ze strony australijskiej federacji lekkoatletycznej. W tym samym roku został z powodu swoich oskarżeń zawieszony na trzy miesiące.

Australijski Komitet Olimpijski (AOC) wszczął oficjalne dochodzenie. A działacze muszą się tłumaczyć. - Przepytałem każdego przedstawiciela AOC od 2008 r., łącznie z naszym sekretarzem generalnym Craigiem Phillipsem i żaden nie usłyszał choćby najmniejszego sygnału ze strony Steffensena - mówi rzecznik komitetu Mike Tancred. Szef australijskiej misji Nick Green twierdzi, że ta sprawa nie wpłynie na przygotowania reprezentantów kraju do igrzysk. - Rozmawiałem z całym zespołem i z każdym ze sportowców z osobna. To na nich nie wpłynie. John ma charakter i ma do tego prawo. Ma prawo wyrażać własną opinię - twierdzi. Zapytany przez dziennikarzy, czy ma zamiar interweniować, odpadł: "wtedy gdyby sprawa wymknęła się spod kontroli".

Australijska ekipa na igrzyska w Londynie, licząca 410 sportowców, jest jedną z największych spośród 204, które wezmą w nich udział. Więcej atletów będzie reprezentowało tylko barwy Wielkiej Brytanii (542) i USA (530).

To nie pierwsza afera związana z reprezentacją Australii. Kilka dni temu okazało się, że austalijscy koszykarze lecą do Londyny biznes klasą, tymczasem koszykarki (żeńska drużyna z tego kraju jest dużo bardziej utytułowana) - klasą ekonomiczną.

Mariusz Fyrstenberg: ? Na igrzyskach jesteśmy częścią wielkiej drużyny

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.