Ciężki weekend bramkarza Zagłębia. Chciał nawet kończyć karierę

Hokeiści z Sosnowca dołują coraz mocniej. Porażka goni porażkę, kontuzja kontuzję. Wciąż są też problemy z pieniędzmi. Czy ten sezon da się jeszcze uratować?

Zagłębie nie walczy już o jak najwyższe miejsce przed play-off, tylko o to, żeby w play-off w ogóle zagrać. - A ja twierdzę, że powalczymy o medale. Do końca sezonu zasadniczego zostało jeszcze 19 spotkań. Nie składamy broni. Cały czas odbija nam się czkawką okres letnich przygotowań. To były wakacje, a nie praca. Teraz gonimy stracony czas i to niestety widać aż za dobrze - mówi prezes Adam Bernat.

Zagłębie ma w tym sezonie strasznego pecha. Kontuzje i choroby trzebią zespół od pierwszych spotkań. W piątek do listy nieobecnych dołączył Tomasz Dzwonek. W meczu z Unią Oświęcim bramkarz Zagłębia dostał kijem w rękę. Podejrzewano pęknięcie kości, złamanie. Ostatecznie skończyło się na mocnym stłuczeniu.

- I to jest jedyna dobra wiadomość ostatnich dni. Liczba kontuzji, które nas dotknęły, to jakiś rekord świata. Jestem związany z Zagłębiem od kilkudziesięciu lat i nigdy nic podobnego nie przeżyłem - podkreśla Bernat.

Z Dzwonkiem zespół jeszcze jakoś się trzymał, bez niego to już klęska. Łukasz Blot, który zastąpił go między słupkami, zawalił mecz z Unią Oświęcim (2:5). Dwa dni później w Jastrzębiu skompromitował się już cały zespół, a Blot i Bartłomiej Nowak, kolejny bramkarz, przepuścili razem aż dziewięć bramek.

Trener Krzysztof Podsiadło był bezlitosny szczególnie dla Blota. Po meczu z Unią stwierdził nawet, że ten zawodnik nie nadaje się do gry w Polskiej Lidze Hokejowej.

- Mogę mieć pretensje tylko do siebie. Mecz z Unią to moja prywatna kompromitacja. To było straszne! Czułem się tak źle, że po głowie chodziły mi myśli, żeby dać sobie spokój z hokejem. Słów trenera nie komentuję. Każdy ma prawo do oceny. Zdaję sobie sprawę z tego, że mogę już w tym sezonie lodu nie powąchać. Mimo to będę walczył. Na razie głównie ze sobą. Nie wiem, co się ze mną dzieje. Spinam się, usztywniam. Tak drużynie nie pomogę - przyznaje Blot, który wrócił do gry po ponad czterech latach przerwy. W tym czasie był zdyskwalifikowany za doping, pracował też zawodowo w Anglii. Trener Podsiadło uważa, że to tak długa przerwa odbija się teraz na dyspozycji Blota.

Stałym tematem w szatni Zagłębia jest też brak płynności finansowej. Niektórzy hokeiści w złości mówią, że są bliscy decyzji, by cisnąć kijem i odłożyć łyżwy. - Rozumiem ich. Chciałbym im w końcu powiedzieć, że nasze problemy finansowe to już przeszłość. Zawiodły nas firmy, które obiecywały złote góry. Właściwie gdyby nie pomoc miasta, to już by nas nie było - kończy Bernat.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.