Łukasz Sokół o brąz już nie zagra

Tyski hokeista wciąż przebywa w szpitalu na obserwacji. Obrońca GKS-u doznał urazu głowy podczas drugiej tercji piątkowego meczu z Podhalem. Sokół stracił przytomność po uderzeniu Estończyka Dmitrija Suura.

Wojciech Todur: Jak się Pan czuje?

Łukasz Sokół, hokeista GKS-u: Zdecydowanie lepiej niż w piątkowy wieczór. Przede wszystkim nie boli mnie już głowa. Lekarze mówili, że miałem lekki obrzęk mózgu. Na razie pozostaję w szpitalu na obserwacji. W środę będę miał kolejną tomografię i po niej okaże się, czy będę mógł wrócić do domu.

A na lód? Przed GKS-em jeszcze rywalizacja o brąz.

- Beze mnie. Na razie muszę sobie dać spokój z hokejem.

Jak Pan zapamiętał tamto starcie?

- Nie pamiętam zbyt wiele. Wjechałem do tercji i chciałem oddać strzał. Skupiłem się na krążku, ale czułem, że z boku jedzie zawodnik Podhala. Pochyliłem głowę i wtedy mnie trafił. Z relacji kolegów wynika, że już po zderzeniu z Suurem byłem wiotki. To prawdopodobnie wtedy straciłem przytomność, a potem poprawiłem jeszcze, uderzając głową w lód.

Już bez kasku. Prezes Podhala mówi, że sam Pan jest sobie winny, bo nie zapiął kasku.

- A gdzie tam nie zapiął. Kask zsunął mi się z głowy właśnie po uderzeniu Suura, który już po wszystkim zadzwonił do mnie i przeprosił.

Oglądał Pan już to zagranie w telewizji bądź internecie?

- Jeszcze nie. Może jak wrócę do domu.

Na filmach widać, że nienaturalnie wygiął Pan też nogę. Wszystko z nią w porządku?

- Tak. Nawet nie boli. Ważne, że z kręgosłupem też jest wszystko OK.

Dlaczego nie udało się wyeliminować Podhala?

- Już kilka razy dobierali nam się do skóry i w końcu im się udało. Nie byliśmy słabsi, ale nie byliśmy też lepsi. Zadecydowały niuanse. Pechowo przegrany pierwszy mecz, bonus. Goniliśmy od stanu 1:3 i gdy ich doszliśmy, to pomyślałem, że już nic nas nie zatrzyma.

Wiele osób powtarza, że GKS się zestarzał i to jest przyczyna porażki.

- To samo słyszeliśmy co rok, a jednak zawsze graliśmy o złoto. Teraz wzmocnili nas młodzi Jakub Witecki i Radosław Galant, a jednak finału nie będzie.

A brąz będzie?

- Najpierw musimy uporać się Zagłębiem. Chciałbym spotkać się z tyskimi kibicami podczas nagradzania naszej drużyny medalami.

Copyright © Agora SA