Reprezentacja Polski w mistrzostwach świata elity zagrała po raz ostatni w Szwecji w 2002 roku. Od tamtej pory występowała na niższych szczeblach - w dywizjach 1A oraz 1B. A teraz miała kolejną szansę powrotu do elity. Kluczowym rywalem w tej drodze była reprezentacja Rumunii. Wszystko poszło po myśli zawodników trenera Roberta Kalabera.
Reprezentacja Polski od samego początku meczu narzuciła bardzo duże tempo gry. Już w pierwszych minutach swoje sytuacje mieli Dziubiński oraz Jeziorski, ale nie udało im się pokonać bramkarza. I to się zemściło. W 9. minucie Rumuni stworzyli pierwszą groźną akcję. Peter Borysenko świetnie wypatrzył całkowicie pozostawionego bez krycia Petera Balzsca, a ten pewnie wykończył dogodną sytuację. Polacy nadal atakowali, natomiast brakowało skuteczności. Po pierwszej tercji oddali aż dziewięć strzałów, podczas gdy rywale - zaledwie dwa.
Więcej podobnych treści znajdziesz na Gazeta.pl
Druga część gry zaczęła się kapitalnie dla polskich hokeistów. Niecałe dwie minuty potrzebował Grzegorz Pasiut, aby wykorzystać to, że rywale grają w osłabieniu i zdobył wyrównujące trafienie. Kilka minut później było już 2:1. Efektowną akcję Krzysztofa Dziubińskiego wykończył Bartłomiej Jeziorski. Sytuacja na lodzie nieco się uspokoiła. Ale tylko przez chwilę. W 37. minucie kolejnego gola dołożył Bartosz Fraszko. I ponownie, po kilkudziesięciu sekundach rumuńscy hokeiści musieli wyciągać krążek z bramki. Akcję rozpoczął Maciej Miarka, który fantastycznie spisał się na linii bramkowej. Z kontratakiem błyskawicznie ruszył Alan Łyszczarczyk, podwyższając wynik na 4:1. Z takim rezultatem zawodnicy schodzili na przerwę.
Trzecia tercja przebiegła bez większego zagrożenia pod bramką Biało-Czerwonych. A i oni sami tworzyli sobie sytuacje strzeleckie, ale większość kończyła się obroną Zoltana-Laszlo Tokego. Jednak w 55. minucie zawodnicy Rumunii po raz drugi w tym spotkaniu pokonali defensywę Polaków. Tym razem na listę strzelców spisał się Gajdo. 25-latek strzelił z dystansu, krążek odbił się od Rumuna, a następnie wpadł w krótki słupek bramki.
Biało-Czerwoni bardzo szybko odpowiedzieli na gola rywali i sami zdobyli trafienie numer pięć. Świetną akcją popisał się Krystian Dziubiński. Kapitan reprezentacji Polski skierował krążek do pustej bramki. Z kolei przysłowiową kropkę na "i" postawił Wałęga. Ten nie zmarnował świetnego podania od Pawła Zygmunta i w sytuacji sam na sam z bramkarzem umieścił krążek w siatce. Tym samym nasza reprezentacja odniosła historyczny sukces i awansowała do elity. Obecnie zajmuje pierwsze miejsce w tabeli, ale to może się jeszcze zmienić po wieczornym spotkaniu Wielkiej Brytanii z Włochami.
Przyszłoroczne mistrzostwa świata elity w hokeju na lodzie odbędą się w dniach 10-26 maja. Gospodarzami tego turnieju będą Czechy. Mecze odbędą się w Pradze i Ostrawie. Aktualnym obrońcą tytułu jest reprezentacja Finlandii, która jednak za kilka tygodni postara się w Finlandii i Łotwie powtórzyć sukces z 2022 roku.