Tegoroczne mistrzostwa świata w hokeju na lodzie elity nie odbyły się z powodu pandemii koronawirusa. Szwajcarzy, którzy byli odpowiedzialni za organizację, zrezygnowali. Niepewny jest też los przyszłorocznych MŚ - tym razem z przyczyn politycznych. Turniej na przełomie maja i czerwca 2021 r. mieli zorganizować Białorusini i Łotysze, ale... nie chcą ze sobą współpracować.
Od sierpniowych wyborów prezydenckich trwają na Białorusi protesty społeczne na niespotykaną dotąd skalę. Duża część społeczeństwa nie uznaje zwycięstwa Aleksandra Łukaszenki. Represje dotknęły ponad 20 tys. osób. Polityka wpływa także na sport. W ostatnich miesiącach białoruski rząd odwołał trzy duże imprezy. Za dwa lata w Mińsku miała odbyć się Olimpiada Szachowa, najważniejsze drużynowe zawody w szachach na świecie. Z "przyczyn technicznych" zrezygnowano także z organizacji Drużynowych Mistrzostw Europy w lekkoatletyce. W stolicy Białorusi nie będzie też mistrzostw Europy w szermierce. Czy podobny los czeka hokejowe mistrzostwa?
- Obstając przy Białorusi, świat hokeja poparłby prezydenta Aleksandra Łukaszenkę, który w oczach opozycji jest nielegalny. Byłby to taniec na kościach Białorusinów, gdy każdego dnia w tym kraju tysiące osób jest bitych, torturowanych i prześladowanych - pisze "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
Oliwy do ognia dolał Dzmitryj Baskau, prezes Białoruskiego Związku Hokeja na Lodzie. Jak donoszą niezależne białoruskie media, Baskau miał być zaangażowany w morderstwo Ramana Bandarenki, członka opozycji. 31-letni Bandarenka zmarł w szpitalu po tym, jak 11 listopada został ciężko pobity przez chuliganów na stołecznym Placu Zmian. Jednym z atakujących miał być Dzmitryj Szakuta, mistrz kickboxingu i tajskiego boksu. Dziennikarze portalu tribuna.by analizowali materiał wideo z monitoringu oraz nagrania świadków z telefonów komórkowych. Twierdzą, że w osłoniętych maskami napastnikach rozpoznali nie tylko Szakutę, ale także Baskaua, który stał z boku i miał kierować akcją.
"Bandarenka był mocno pijany, a podejrzanych nie było tego dnia nawet w Mińsku" - powtarza jak mantrę Łukaszenka. Oba twierdzenia prezydenta zostały podważone. Lekarze, którzy próbowali ratować życie Bandarenki, byli oburzeni opinią, że był pijany. Z kolei Baskau był tego dnia w stolicy - rano wziął udział w spotkaniu Komitetu Organizacyjnego mistrzostw świata w hokeju na lodzie. Jak twierdzą świadkowie, o 21:16, na godzinę przed pobiciem opozycjonisty, samochód szefa związku wyjechał z domowego garażu. - Po tym incydencie Baskau wydał niejasne do końca oświadczenie, w którym nie stwierdza jednoznacznie, że nie było go na Placu Zmian, gdzie doszło do pobicia - informuje belsat.eu.
42-letni Baskau nie musi obawiać się dochodzenia. To jeden z ulubieńców Łukaszenki. Jeszcze trzy lata temu był tylko byłym bramkarzem białoruskiej ligi hokejowej. Dziś jest jedną z najważniejszych osób w tamtejszym hokeju - dyscyplinie sportowej uwielbianej przez prezydenta kraju. Zawdzięcza to temu, że szkolił ukochanego syna Łukaszenki, 16-letniego Mikołaja, jako trener młodzieży w Dynamie Mińsk. Baskau jest szefem białoruskiego hokeja od sierpnia. Wtedy to doszło do czystki w związku. Zwolnieni zostali m.in. trener młodzieżowej reprezentacji Aleksandr Rummo, dyrektor sportowy związku Władimir Bierieżkow oraz prezes pierwszoligowego klubu Lokomotiw Orsza Jewgienij Mazuro.
Zabójstwo Bandarenki może mieć duży wpływ na przyszłoroczne mistrzostwa świata w hokeju. Jeszcze kilka dni temu Baskau twierdził, że turniej odbędzie się zgodnie z planem. Gdy premier Łotwy Krisjanis Karins poprosił o wycofanie Białorusi z roli współgospodarza, odpowiedział, że Łotysze "powinni zająć się swoimi sprawami". W poniedziałek łotewskie ministerstwo spraw zagranicznych ogłosiło, że minister spraw zagranicznych Edgars Rinkevics uznał Baskaua i Szakutę za osoby niepożądane na Łotwie. Obaj otrzymali zakaz wjazdu do kraju na czas nieokreślony.
Rinkevics swoją decyzję opublikował na Twitterze. Zacytował przy tym rosyjskiego komentatora, który lata temu po przegranej ZSRR z Kanadą powiedział: "Nie potrzebujemy takiego hokeja".
- Pytanie, czy Łukaszenka nadal chce organizować mistrzostwa świata w swoim kraju. Stanowi to dla niego niemożliwe do opanowania ryzyko: musiałby wpuszczać do siebie nie tylko zagranicznych kibiców, ale także międzynarodowe media - zauważa "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Tym bardziej, że nic nie wskazuje na to, by protesty przeciwko sfałszowanym wyborom i brutalności policji ustały.
Raz już białoruski dyktator gościł najlepszych hokeistów podczas MŚ. Sześć lat temu sytuacja była jednak zgoła inna. Wtedy nie było aż takiego terroru, za pomocą którego prezydent stara się dziś utrzymać przy władzy. Z drugiej strony, Łukaszenka tak bardzo kocha hokej, że wątpliwe, by chciał odpuścić. - Ponowne mistrzostwa na Białorusi to kolejne wielkie marzenie, które chce spełnić - przekonuje Frankfurter Allgemeine Zeitung.
Represje objęły także białoruskich sportowców, którzy otwarcie przeciwstawiają się Łukaszence. Pod koniec sierpnia 700 zawodników podpisało się pod listem, żądając uwolnienia więźniów politycznych i unieważnienia wyników wyborów. Na nagraniu w internecie wystąpiła koszykarka Jelena Leuczanka. Była wśród zatrzymanych po protestach. - Zostałam zatrzymana. Widziałam, jak codziennie inni protestujący byli bici na ulicach. Czy można organizować mistrzostwa świata w hokeju w kraju, w którym prawo nic nie znaczy, a karta olimpijska nie ma żadnej wartości? - pytała.
Kilka dni temu Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOI) rozpoczął formalny proces rozważania "odpowiednich środków lub sankcji" wobec Białoruskiego Komitetu Olimpijskiego. Powodem jest "rosnąca liczba niepokojących doniesień, które dotyczą sportowców i działaczy sportowych" - dodano w komunikacie. Przewodniczącym białoruskiego komitetu jest sam Łukaszenka.
Europarlamentarzyści z kilku krajów zbierają podpisy pod wnioskiem o odebranie Białorusi prawa do organizacji przyszłorocznych MŚ. Niemiecki polityk Manuel Sarrazin, zajmujący się polityką wschodnioeuropejską, powiedział: - Państwowy terror nie może być nagradzany organizacją mistrzostw świata w hokeju na lodzie. To absolutnie niezrozumiałe, że prezydent Międzynarodowej Federacji Hokeja (IIHF) Rene Fasel nadal chce analizować sytuację polityczną na Białorusi.
Fasel przekonuje, że IIHF jest apolityczne i nie zamierza wygłaszać oświadczeń politycznych. Monitoruje sytuację na Białorusi. W najbliższym czasie rada federacji ma się zebrać i zadecydować o przyszłorocznych mistrzostwach świata. Czy pozbawi Mińsk prawa organizacji turnieju? Żądają tego białoruscy sportowcy, obrońcy praw człowieka i łotewski rząd.
Nie wiadomo, które podejście zwycięży w IIHF, które zapewnia, że chce być apolityczne, ale zachowanie jego członków świadczy o czym innym. Niedawno wiceprezes organizacji Kalervo Kummola napisał na Twitterze, że nie sądzi "by mecze odbywały się w Mińsku" i wierzy, że "tak będzie".
Wcześniej zaś działacze IIHF zagłosowali za dołączeniem przez Międzynarodową Federację Hokeja do postępowania Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) - Rosyjski Komitet Antydopingowy (RUSADA) przed Trybunałem Arbitrażowym do spraw Sportu w Lozannie (CAS). Formalnie jako trzecia strona sporu, podobnie jak inne podmioty (np. Międzynarodowy Komitet Olimpijski i Międzynarodowy Komitet Paraolimpijski). W rzeczywistości jednak IIHF popiera w Lozannie Rosję.
Świadczą o tym też słowa członka IIHF, a jednocześnie prezesa Rosyjskiego Związku Hokeja na Lodzie, Władysława Tretjaka. - Wszyscy członkowie rady jednogłośnie poparli tę propozycję - powiedział Tretjak, cytowany przez agencję TASS. - Rosja odgrywa ważną rolę w światowym hokeju: jesteśmy gospodarzami mistrzostw świata w 2023 roku, planujemy zorganizować mistrzostwa świata kobiet w Ufie za rok, a IIHF chce, aby Rosja była reprezentowana na mistrzostwach świata tak, jak dotąd. Z powodu dyskryminacji okazuje się, że rosyjska drużyna może być wykluczona z turniejów przez cztery lata. Dlatego dziękuję międzynarodowej federacji, napisałem do wszystkich jej członków, z podziękowaniem im za wsparcie - dodał. Tretjak to nie tylko działacz sportowy i były wybitny bramkarz, ale także poseł do Dumy z partii Jedna Rosja Władimira Putina.
9 grudnia ubiegłego roku Komitet Wykonawczy WADA zatwierdził zalecenia Komisji Kontroli Zgodności dotyczące cofnięcia statusu RUSADA i odebrania Rosji prawa do udziału w najważniejszych międzynarodowych imprezach, w tym igrzyskach olimpijskich, paraolimpijskich i mistrzostwach świata, przez cztery lat. WADA orzekła również, że Rosja nie może być gospodarzem ani ubiegać się o prawo do organizowania jakichkolwiek dużych międzynarodowych imprez sportowych w tym czasie. Rosja odwołała się do CAS, przez co decyzja WADA została zawieszona.
Prezydent IIHF Szwajcar Rene Fasel wciąż nie zajął jasnego stanowiska w sprawie Białorusi. - Występują na Białorusi problemy, które analizujemy. Mogą one wraz z oświadczeniem Łotwy i pandemią wpłynąć na przyszłoroczne mistrzostwa świata w hokeju - do takich słów ograniczył się Fasel.
Na dziś nie ma decyzji co do MŚ. Rządzący światowym hokejem zamierzają rozmawiać z Białorusią i Łotwą, by ustalić, czy oba kraje… chcą jeszcze wspólnie organizować imprezę. Po słowach łotewskich władz wygląda to na ewidentną grę na czas. Tym bardziej, że - jak donosi znany dziennikarz Ryan Kennedy z kanadyjskiego serwisu The Hockey News - przyszłoroczne mistrzostwa świata zostaną przeniesione z Białorusi do Rosji. Fesel miał w tej sprawie rozmawiać już z Tretjakiem.
Jest to o tyle prawdopodobne, że szef IIHF oskarżany jest od lat o prorosyjskość. Kilka razy bawił na urodzinach Putina na Kremlu. Dwa lata temu uczestniczył w inauguracji nowej kadencji prezydenta Rosji. Przybył do Moskwy jako jeden z nielicznych przedstawicieli Zachodu, który bojkotował wydarzenie ze względu na aneksję Krymu.