W listopadzie ubiegłego roku Chris Greenwell zabrał swojego syna Brandona do Wells Fargo Center w Filadelfii, by mógł on spotkać się z Gritty'm - maskotką hokejowego zespołu NHL Philadelphia Flyers. To przywilej dla posiadaczy karnetów na mecze tej drużyny. Na spotkaniu zjawiło się wiele dzieci wraz z rodzicami, a mały Brandon z tatą musieli poczekać godzinę w kolejce na rozmowę z Gritty'm. Jak donoszą amerykańskie media, gdy już doszło do spotkania, nastolatek został uderzony przez maskotkę w plecy.
- Po zrobieniu zdjęcia Gritty wstał z krzesła i uderzył mojego syna tak mocno w plecy, jak tylko mógł - twierdzi Greenwell. Sprawą zajął się sam klub, ale brakuje materiałów wideo z tego spotkania. - Potraktowaliśmy poważnie zarzuty pana Greenwella i przeprowadziliśmy dokładne dochodzenie. Nie znaleźliśmy nic na poparcie tego oskarżenia - powiedział rzecznik Flyers. Greenwell zabrał syna do lekarza, który stwierdził "stłuczenie dolnej części kręgosłupa piersiowego".
Klubowi przedstawiciele próbowali porozumieć się z ojcem i synem. Zaproponowali, że chłopak zostanie m.in. wpuszczony do szatni na spotkanie z hokeistami, by móc zdobyć autografy. Pojawiła się też propozycja posadzenia Brandona na ławce rezerwowych podczas rozgrzewki. Strony nie doszły jednak do porozumienia, bo Greenwell przekonywał, że jeden z pracowników klubu potwierdził mu, że Gritty przyznał się do uderzenia jego syna. Klub zaprzeczył tym doniesieniom. Na wniosek mężczyzny 21 grudnia ubiegłego roku sprawą zajęła się policja w Filadelfii.