To nie miał być łatwy mecz dla Polaków. I faktycznie taki nie był. W pierwszej tercji Estończycy przeważali, ale byli nieskuteczni. Polacy nie mieli zbyt wielu okazji, jednak to oni objęli prowadzenie, kiedy w 15. minucie mocne uderzenie Dronii dobił Komorski. Zawodnik GKS Tychy strzelił gola także w trzeciej tercji, no i zrobiło się 2:0. Polacy byli gorsi w pierwszej tercji, ale w drugiej byli już zdecydowanie lepsi.
Trzecia, jak się później okazało, nie należała wcale do łatwych, choć już w 47. minucie prowadziliśmy 3:0, po kapitalnym, technicznym uderzeniu Neupauera. Kiedy wydawało się, że nic nam już nie zagrozi, to Estończycy zaczęli atakować. I wykorzystywać niemal wszystkie nasze błędy w defensywie. Zdołali szybki zdobyć dwie bramki. Najpierw strzelił Makrov, a chwilę później Rooba. Ten drugi miał także szansę na dublet, ale Murray uratował Polaków w końcówce. Wynik się już nie zmienił. Polska wygrała 3:2.
Wcześniej Polacy pokonali Holandię 8:1 oraz Ukrainę 7:3, a w swoim trzecim meczu mierzyli się z reprezentacją Rumunii i przegrali 2:3, ale dopiero po dogrywce. Polacy wciąż mają szansę na wyjście z grupy.
Co się musi stać, aby Polska awansowała?
Polska musi wygrać z Japonią, która jest trzecia w tabeli, a także liczyć, że Rumunia przegra z Ukrainą, albo wygra, tylko tyle, że po dogrywce.