NHL. John Scott gwiazdą wśród gwiazd

Kto jest największą gwiazdą hokeja? Aleksander Owieczkin, Sidney Crosby, Tyler Seguin? Otóż wychodzi na to, że pierwszeństwo należy się człowiekowi, który w tym sezonie zagrał w sześciu meczach, oddał trzy strzały, zaliczył jedną asystę I miał 18 minut kar. Krótko mówiąc - Johnowi Scottowi.

Według najnowszego pomysłu władz ligi Mecz Gwiazd NHL rozegrany będzie w nowej formule. Zamiast tradycyjnego starcia dwóch ekip odbędzie się turniej z udział reprezentacji każdej z czterech Dywizji ligi. Drużyny będą grać w formule 3 na 3 (od obecnego sezonu tak gra się w NHL dogrywki), mecz będzie trwał 20 minut. W półfinałach zmierzą się ekipy z dywizji Konferencji Wschodniej (Atlantic i Metropolitan) i Zachodniej (Pacific i Central) - zwycięzcy zagrają w finale o milion dolarów.

Drużyny składać się będą z 11 graczy (sześciu napastników, trzech obrońców, dwóch bramkarzy). 10 do każdej ekipy wybiorą władze ligi. Jednego - kapitana - wskażą w internetowym głosowaniu kibice.

I tu zaczyna się zabawa. Bo o ile w trzech przypadkach liderami głosowania są gracze wielkiego formatu: Owieczkin (Metropolitan), Patrick Kane (Central) i Jaromir Jagr (Atlantic), o tyle w Dywizji Pacific prowadzi również wielkoformatowy zawodnik, ale tylko ze względu na gabaryty

John Scott mierzy 203 cm, waży 120 kg i obecnie występuje w Arizona Coyotes. Występuje nieregularnie - w tym sezonie załapał się do składu sześciokrotnie. Zaliczył jedną asystę, oddał trzy strzały i 18 minut przesiedział na ławce kar. W całej karierze (Scott zaliczył już sześć klubów) uzbierał 280 meczów, 5 goli, 6 asyst i 535 minut kar. Bo John Scott jest enforcerem - człowiekiem, który na lodzie najczęściej operuje pięściami, ma tłuc się z enforcerami innych ekip, przywalić rywalom, którzy ostro potraktują jego kolegów z ekipy i chronić największe gwiazdy.

Teraz wygląda na to, że 30 stycznia 2016 roku przeżyje najwspanialszy moment w karierze

- Nie wiem, co się dzieje - wyznał reporterowi AZCentral nieoczekiwany bohater. - Staram się od tego dystansować, bo wiem, że to żart. Nie chcę, by z takiego powodu moje nazwisko pojawiało się na czołówkach gazet. Ok, to zabawne, ale mam nadzieję, że skończy się przed ogłoszeniem ostatecznych składów. Zdecydowanie nie chcę, żeby na mnie głosować, nie zasługuję, by zagrać w Meczu Gwiazd - stwierdził Scott.

Historia NHL zna podobne przypadki. W 2006 roku kibice rozpętali kampanię "Głosuj na Rory'ego", która omal nie zakończyła się występem w Meczu Gwiazd obrońcy Vancouver Canucks Rory'ego Fitzpatricka - w sezonie, o którym mowa Rory miał jedną asystę, w sumie w 287 meczach w NHL strzelił 10 goli i miał 25 asyst. "Vote for Rory" wymyślił 22-letni Steve Schmid, a akcja tak się rozprzestrzeniła, że pisały o niej "USA Today", "Sports Illustrated" i "New York Times", a hokeiści Canucks wyjechali na jeden z treningów w koszulkach z napisem "Vote for Rory".

Fitzpatrick w głosowaniu ostatecznie znalazł się na trzecim miejscu wśród obrońców Konferencji Zachodniej i w Meczu Gwiazd nie zagrał, wielu jednak dopatrywało się w tym machinacji ze strony ligi, która bała się ośmieszenia.

W zeszłym roku bank rozbił za to Zemgus Girgenson, Łotysz z Buffalo Sabres, który wprawdzie umiejętności hokejowa ma znacznie większe niż Scott czy Fitzpatrick (Sabres wybrali go z 28 numerem w drafcie), ale 1,5 mln głosów, które zebrał, zawdzięcza głównie pospolitemu ruszeniu w rodzimej Łotwie.

John Scott przekonuje, że w razie czego zawsze może odrzucić zaproszenie do udziału w Meczu Gwiazd. Inny lider, prowadzący w Atlantic Jagr, już to zrobił. 43-letni Czech zatweetował niedawno: "Kibice, dziękuję wam bardzo za głosy, doceniam je, ale te mecze 3 na 3 by mnie zabiły. A ja nie chcę jeszcze umierać Dziękuję za zrozumienie. Jestem za stary".

Beckham najseksowniejszym żyjącym mężczyzną wg "People" [ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.