Czerkawski wolnym agentem

Szefowie Montreal Canadiens wykupili kontrakt Mariusza Czerkawskiego. 31-letni polski prawoskrzydłowy stał się wolnym zawodnikiem i może grać gdzie chce. Znalezienie klubu w NHL może jednak okazać się bardzo trudne.

Czerkawski miał jeszcze przez rok gwarantowany kontrakt z Canadiens (pensja - 2,8 mln dol.). Po ostatnim fatalnym sezonie - tylko sześć goli i dziewięć asyst w 43 meczach, dwukrotne odesłanie do filialnego klubu AHL Hamilton Bulldogs - nowy generalny menedżer zespołu z Montrealu Bob Gainey nie widział go jednak w składzie. Zaproponował Polakowi wykupienie za 1 mln dol. kontraktu. Podobną propozycję, za 1,4 mln dol., Gainey złożył też innemu napastnikowi, Randy'emu McKay, który w nadchodzącym sezonie miał zarobić 2,1 mln dol. Obaj się zgodzili, dzięki czemu Canadiens zaoszczędzą na płacach 2,5 mln dol.

- Po takim sezonie, jaki miał ostatnio, Czerkawskiemu trudno byłoby odbudować się i przebić się do pierwszego składu. A poza tym chcieliśmy zrobić miejsce dla młodszych napastników - stwierdził Gainey, który przedłużył o dwa lata kontrakt z 26-letnim napastnikiem Chadem Kilgerem (9 goli i 7 asyst w 60 spotkaniach poprzedniego sezonu).

Wykupienie kontraktu przez Canadiens oznacza, że Czerkawski może podpisać kontrakt z jakim tylko chce klubem. Czy będzie to zespół NHL? Trudno powiedzieć. Na rynku transferowym jest zatrzęsienie wolnych agentów. O ile telefony u agentów takich gwiazd jak Paul Kariya (Anaheim Mighty Ducks), Siergiej Fiedorow (Detroit Red Wings) czy Teemu Selanne (San Jose Sharks) zapewne się urywają, o tyle Czerkawskim może się nikt nie zainteresować. Nie tylko dlatego, że wybór wśród zawodników o podobnej jak Polak klasie jest ogromny, ale i dlatego, że w kolejce do NHL czeka blisko 300 hokeistów z ostatniego draftu. Dużo od Czerkawskiego młodszych.

Dla Gazety

Mariusz Czerkawski

były hokeista Montreal Canadiens

Już po zakończeniu sezonu wraz z moim agentem prowadziliśmy rozmowy z Canadiens i wyczułem, że nie ma tam do mojej osoby pozytywnego nastawienia. Dlatego zdecydowałem się na wykupienie kontraktu, bo choć finansowo na tym stracę, to mam nadzieję, że zyskam sportowo. Gdybym postąpił inaczej, kolejny sezon mógłbym spędzić w AHL.

Zobaczymy, co z tego wyjdzie, bo dopiero od wtorku kluby mogą podpisywać kontrakty z wolnymi agentami. Na razie żadnych ofert nie mam. W zeszłym sezonie zainteresowani byli mną szefowie Toronto Maple Leafs. Miło byłoby tam grać, bo jest tam spora Polonia, tak samo zresztą jak w Chicago. Jeśli nie uda mi się za oceanem, zawsze mogę wrócić do Djurgarden. Równie dobrze może to być też liga szwajcarska, a nawet rosyjska [obecnie najbogatsza w Europie - red.]. Ale podkreślam - moim głownym celem jest powrót do NHL.

not. rim