Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS i na Androida
Szwajcarscy hokeiści regularnie występują w mistrzostwach świata, ale ostatni sukces odnieśli dawno temu - w 1953 roku wywalczyli brąz. Ich prowadzenie w grupie to duża niespodzianka, zwłaszcza że zespół Seana Simpsona pokonał już dwie potęgi.
W piątek Szwajcarzy wygrali 3:2 ze Szwecją, po golach Matthiasa Biebera, Nino Niederreitera i Ryana Gardnera. W niedzielę po rzutach karnych wygrali 3:2 z Kanadą, w której składzie roi się od gwiazd ligi NHL. Na mistrzostwa świata przyjechali czołowi zawodnicy drużyn, które nie walczą o Puchar Stanleya, m.in. czołowi punktujący ligi Steven Stamkos (Tampa Bay Lightning) i Eric Staal (Carolina Hurricanes), utalentowany duet z Edmonton Oilers - Taylor Hall i Jordan Eberle czy jeden z najlepszych bramkarzy w lidze - Mike Smith (Phoenix Coyotes). Szwajcarzy mają w składzie tylko jednego zawodnika z najlepszej ligi świata - Romana Josiego z Nashville Predators.
W niedzielę nie było widać tej różnicy. Szwajcarzy zdominowali rywali fizycznie i w pierwszej tercji byli zdecydowanie lepsi. Objęli prowadzenie w 14. minucie pierwszej tercji, po golu Denisa Hollensteina. Kanadyjczycy odpowiedzieli golami Andrew Ladda i Matta Reada w drugiej i trzeciej tercji, ale siedem minut przed końcem meczu wyrównał Nino Niederreiter. 20-letni skrzydłowy uchodzi za duży talent. Trzy lata temu został wybrany przez New York Islanders z 5. numerem w drafcie, zagrał 64 mecze w NHL, ostatni sezon spędził jednak w klubie filialnym w lidze AHL. Na mistrzostwach świata gra na razie bardzo dobrze - zdobył już dwa gole.
W serii rzutów karnych bohaterem był jednak blisko 39-letni bramkarz Szwajcarów Martin Gerber. W ośmiu seriach puścił bramkę tylko raz, po strzale Matta Duchene. Dla Szwajcarów dwa razy trafił Reto Suri. Szwajcarzy mają po dwóch meczach pięć punktów. Następne spotkanie grają z Czechami. Kanada zajmuje w grupie drugie miejsce.