Meczem z Estonią w niedzielę polscy hokeiści zaczynają rywalizację na Mistrzostwach Świata I Dywizji w Tallinie. Po meczu z gospodarzami zmierzą się z Litwą (24.04), Holandią (26.04), Chorwacją (28.04) i Austrią (29.04).
Rudolf Rohaczek, trener hokejowej reprezentacji Polski: Nie wpadajmy w panikę. Sparingi były po to, żeby obnażyć nasze błędy. Poza tym zawodnicy mieli prawo odczuwać skutki serii ciężkich treningów. I nie chodzi mi o zajęcia na nartach biegowych, bo te miały charakter relaksujący. Bardziej o tydzień ćwiczeń w siłowni i na lodzie.
- Gdyby był, nigdy nie oddałbym mu przygotowań. One mają być na mojej głowie. Skąd fizjolog może wiedzieć, jakie partie mięśni chcę rozbudować, czy które strefy zmęczeniowe rozwinąć. Fizjolog co najwyżej może zbadać, jak organizmy reagują na obciążenia treningowe. Nic więcej. O przebiegu treningu nie może decydować.
- Wypadło nam kilku kluczowych zawodników z powodu kontuzji i kłopotów rodzinnych. Chodzi głównie o napastników Jacka Płachtę i Adriana Parzyszka. Inni bardziej doświadczeni zawodnicy nie przejawiali ochoty gry w reprezentacji. Chodzi mi o Mariusza Puzia, Waldka Klisiaka, Jacka Zamojskiego i Rafała Srokę.
- Postawiłem na duet Rafał Radziszewski - Tomasz Wawrzkiewicz. Mieli mniejsze wahania formy niż Tomasz Jaworski.
- Nie jest z tym najlepiej, ale odpowiedzialność za wynik spoczywa tak samo na obrońcach, jak i na napastnikach.
- Spokojnie, na ostatnich treningach będzie czas opracować jakiś schemat. Mam już pewne pomysły, ale ich nie zdradzę. Mogę powiedzieć tylko tyle, że najprostsze rozwiązania są najbardziej genialnie.
- Nie musi mnie pan przekonywać o tym, że dyscyplina jest potrzebna. Nigdy mi jej nie brakowało. W żadnym klubie, który prowadziłem, ani w reprezentacji. A wspomniany temat rzekomej awantury w dyskotece został wymyślony przez dziennikarzy. Niektórzy z pańskich kolegów dali się nabrać na żart primaaprilisowy.
- Byłem w tej dyskotece. Rozmawiałem z właścicielem. Byłem też na policji. Nikt nic nie wie o rzekomej libacji moich podopiecznych. Proszę mnie zrozumieć - jeśli nie mam niezbitych dowodów, to nie mogę nikogo ukarać. Jaki by był ze mnie trener, gdybym uwierzył dziesiątemu ochroniarzowi, a nie hokeiście?! Zasada wzajemnego zaufania w tej pracy jest najważniejsza.
- Austriacy są zdecydowanymi faworytami. Jeszcze rok temu grali w elicie. Ciężko będzie w każdym meczu, a z nimi gramy dopiero na końcu. Jeśli wykażemy się konsekwencją taktyczną i trafimy z formą, będziemy w stanie powalczyć z każdym poza wielką siódemką: Szwecja, Finlandia, Czechy, Słowacja, Rosja, Kanada i USA. Różnica jest taka, że Austriacy muszą awansować, a my chcemy to zrobić.