Mariusz Czerkawski: Myślę, że nie tylko ja się boję, ale mam nadzieję, że sportowcy tak nie myślą, tylko koncentrują się na kolejnych meczach, starają się odnaleźć głód wygrywania, świeżość. Na pewno reprezentację stać na więcej. Oczywiście można myśleć, że o wszystkim zadecyduje piątkowy mecz z Japonią, bo ze Słowenią i Austrią nie damy rady. Ale jeśli Polacy zagrają na maksimum możliwości, przy odrobinie szczęścia i świetnej postawie bramkarza jesteśmy w stanie wygrać z tymi drużynami. Zdawaliśmy sobie sprawę, że będzie niesamowicie trudno, że praktycznie każda drużyna może spać, no, może z wyjątkiem Austrii czy Słowenii. I jak na razie ziszcza się ten czarny scenariusz.
- Korea Nasze strzały odbijał Kanadyjczyk [Matt Dalton - red.], a gole strzelał nam Amerykanin [Michael Swift - red.]. A jak ZSRR mógł przed 40 laty przegrać z Polakami 4:6, choć wcześniej gromił nas po 20:0? Tak już w sporcie jest. To, że wygraliśmy z Koreą sparing nie znaczy, że dominowaliśmy w tym meczu, a rywale byli dużo słabsi. Pamiętaj, że oni dopiero co wylądowali, wszystko wyglądało zupełnie inaczej. A nam doszła presja, a pod presją nie umiemy strzelać bramek. Gubimy się, niedokładnie podajemy, jest nerwówka, brak wiary. Nie ma tej kąśliwości, nie ma jadu. Okazje, które mieliśmy, musimy wykorzystywać.
- Tak, jasne. Wszyscy mówią teraz o przygotowaniu, o tym, że ciężko się poruszamy. Nie wiem, czym to jest spowodowane, trzeba zapytać zawodników, trenera Jacka Płachty o to, jakie dawał obciążenia. Ale mnie smuci co innego - nasza gra w obronie. Tracimy bramki nie po jakichś niesamowitych zagraniach rywali, to wszystko są nasze proste błędy: zawodnicy ruszają we dwóch do jednego przeciwnika, tracą krążek w strefie neutralnej, przegrywają pojedynek jeden na jeden za naszą bramką, nie atakują fizycznie rywala, pozwalają się mu rozpędzić - takie rzeczy nie powinny się zdarzać. Bartek Pociecha [po jego błędach straciliśmy dwa gole w meczu z Koreą - red.] musi mieć głowę na karku, kontrolować, gdzie jest jego przeciwnik. A wszyscy są jakby zahipnotyzowani krażkiem, i tylko na niego patrzą.
- Może. A może taki jest poziom naszego grania, naszej ligi? Nie możemy mieć 13-14 drużyn w ekstraklasie, a jedną w drugiej lidze! To jest po prostu jakaś paranoja. Za dużo jest meczów do jednej bramki, za dużo zespołów, które odstają poziomem od 5-7 czołowych ekip. Przez to mnóstwo jest meczów bez emocji, do jednej bramki, bez stawki. Jeśli chcemy podnieść poziom ligi, musi być więcej spotkań, jakie gra się w play offach. O mistrzostwo, o medale. Z ciśnieniem, z presją. Liga jest do zreformowania.
- Pewnie, możemy przejść do dawnego systemu, mieć kadrę 2-3 miesiące w roku, albo i cztery. Albo jak kiedyś Rosjanie skoszarować ich razem na osiem miesięcy. A kiedy Austriacy skończyli play offy? Albo Słoweńcy? Są dwa systemy - albo masz mocną ligę i nie potrzebujesz wiele więcej robić z zawodnikami, albo robić jak Korea - od miesiąca dwóch jeżdżą po turniejach, grają mecze.
- Ja Łyszczarczyka nie widziałem. Rozmawiałem z trenerami, oni uważali, że jeszcze nie był gotowy, to jest ich decyzja. Czy była słuszna? Poczekajmy, aż skończy się turniej. Bo teraz, jak patrzymy na to, co się dzieje, to wychodzi, że połowa decyzji była zła.
- Absolutnie. Nic nie jest czarne albo białe. Musimy robić wszystko, żeby sobie pomóc. Nie powinniśmy wzbraniać się przed naturalizacją chłopaków, którzy chcieliby grać dla Polski. Trzeba im stworzyć warunki, żeby przez dwa lata grali w naszej lidze [taki jest wymóg IIHF, by naturalizowany zawodnik mógł grać dla nowego kraju - red.]. Nie mam żadnego problemu, żeby Amerykanin czy Kanadyjczyk strzelał dla nas bramki, a Polska wygrała mecz. A potem ten ktoś mówił, że kocha Polskę, jego dziadek był stąd, a on ma w sercu ojczyznę. I wcale nie chodzi o to, żeby nagle całą kadrę budować z takich zawodników. Nie.
- Liczę, że się odrodzimy. Przed turniejem szanse, że pokonamy 15. czy 16. drużynę świata [te dwa miejsca zajęły w ostatnich MŚ Elity Austria i Słowenia - red.] nie były wielkie. A po tym, co widziałem, są jeszcze mniejsze, bo na razie gramy słabo. Jednak mam nadzieję, że chłopcy zagrają lepiej i pokażą, na co ich stać. Przegrywając z Koreą, można przecież wygrać ze Słowenią, dlaczego nie?
W Polsce są piłkarskie podwórka, w Kanadzie hokejowe akweny [ZDJĘCIA]