NHL. Śladami Wayne'a Gretzky'ego, czyli "Następny Wspaniały"

" Z numerem pierwszym Edmonton Oilers wybierają Connora McDavida" - usłyszeliśmy podczas niedawnego naboru do ligi NHL. Inaczej być nie mogło. Ten, kto wygrał loterię draftową, wygrywał talent, jakiego w hokeju nie było od lat.

W hokeju skalę wielkości mierzy się, przyrównując wschodzącą gwiazdę do Wayne'a Gretzky'ego. Jeśli ktoś zasługuje na szczególne wyróżnienie, nadaje mu się przydomek "The Next One"; Gretzky nazywany był "The Great One" - "Wspaniałym".

W przeszłości nazwano tak Erica Lindrosa, Johna Tavaresa i ostatnio Sidneya Crosby'ego. Ale żadnemu z nich nie było tak blisko do legendy jak McDavidowi. Zresztą sam Gretzky powiedział o Kanadyjczyku z Ontario, że "to najlepszy hokeista, jaki pojawił się w lidze od 30 lat". Od 30 lat, czyli od czasów innej legendy - Mario Lemieux.

- Od początku widać było, że jest do hokeja stworzony - wspomina ojciec Connora Brian McDavid. Syn pierwsze rolki dostał przed trzecimi urodzinami i radził sobie świetnie. Podobnie jak z hokejem na rolkach, o czym może zaświadczyć jego mama, której mały McDavid kazał stać na bramce. Gdy Connor skończył trzy lata, ojciec zabrał go na lodowisko. Brzdąc odziany w hokejowy kask i rękawice objechał sam całą taflę.

Kiedy miał cztery lata, jego rodzice skłamali, że jest starszy, by mógł rozpocząć treningi. A na zajęciach wszyscy zamiast gonić za krążkiem, gonili za McDavidem, który był dla reszty po prostu za szybki.

Zawsze grał ze starszymi, zawsze był od nich lepszy. Dlatego gdy miał 15 lat, władze juniorskiej OHL (Ontario Hockey League) pozwoliły mu zgłosić się do draftu ligi, choć przepisy dopuszczają do niego wyłącznie hokeistów, którzy skończyli 16 lat. To był trzeci taki przypadek w historii.

W OHL McDavida wybrali - oczywiście z numerem pierwszym - Erie Otters. A 15-latek w debiutanckim sezonie strzelił 25 goli i miał 41 asyst (rekord pierwszoroczniaka). Jest najbardziej utytułowanym hokeistą w historii OHL - tylko w ostatnim sezonie został uznany za najwartościowszego zawodnika całej ligi oraz najlepszego gracza fazy play-off (trofeum nosi zresztą imię Gretzky'ego), a także MVP Canadian Hockey League, która skupia trzy najważniejsze ligi juniorskie Ameryki Północnej (OHL, WHL i QMJHL).

W 2013 roku McDavid poprowadził Kanadę do tytułu mistrza świata U18. Był najskuteczniejszym i najlepszym graczem turnieju w Soczi. I jednocześnie najmłodszym w całej drużynie. W tym roku zdobył wraz z Kanadą mistrzostwo świata juniorów.

Gdy McDavid zapowiedział, że zamierza zgłosić się do draftu, dyskusje, do jakiej drużyny trafi, były gorętsze niż te, kto zdobędzie Puchar Stanleya. NHL w obawie przed tzw. tankingiem - zamierzonym przegrywaniem meczów, by mieć gorszy bilans i tym samym większe szanse na wybór z nr. 1 w drafcie - zmieniła przepisy tak, by najgorsza drużyna miała mniej szans na wygranie loterii draftowej. Ale i tak hasło "No honor for Connor" ["Dla Connora warto poświęcić honor]" przyświecało niektórym posunięciom Buffalo Sabres czy Arizona Coyotes.

- Crosby, Tavares, MacKinnon [nr 1 draftu z 2013 roku i najlepszy debiutant NHL] są wielcy. Ale McDavid robi rzeczy, których wcześniej nie widział nikt - zachwycał się Gary Joyce, dziennikarz "Sportsnet Magazine" w artykule o wiele mówiącym tytule "Lepszy niż Crosby".

To prawda. Podczas jednego z treningów Erie Otters krążek po uderzeniu McDavida trafił w poprzeczkę i... rozpadł się na kawałki. "Czy NHL jest gotowa na tego dzieciaka? Cóż, krążki najwyraźniej nie" - napisał Adam Proteau w magazynie "The Hockey News".

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.