Polacy byli faworytami meczu z Holandią, ale chyba nikt nie spodziewał się aż takiej przewagi. Gdyby nie fenomenalna postawa holenderskiego bramkarza, Martjina Oosterwijka, biało-czerwoni wygraliby dużo wyżej.
Polacy objęli prowadzenie już w 3. min po dobrym rozegraniu, wykończonym przez Tomasza Malasińskiego. Mimo że nadal świetnie atakowali, to Holendrzy strzelili kolejnego gola w tym meczu. Sędzia w kontrowersyjnych okolicznościach posłał na ławkę kar Macieja Urbanowicza i Raphael Joly dobił uderzenie Mitcha Bruijstena.
Na początku drugiej tercji udało się wykorzystać grę w przewadze - Rafał Dutka uderzył znienacka i pokonał bramkarza. Sytuacja powtórzyła się na początku trzeciej odsłony meczu - Marcin Kolusz przełamał się i zdobył swoją pierwszą bramkę w turnieju po tym, jak wraz z kolegami założyli osłabionym przeciwnikom bardzo dobry zamek.
Tylko jeden zespół awansuje do drugiej ligi światowej. Największym konkurentem Polaków - i zdecydowanym faworytem - jest Ukraina, z którą Polska zagra na zakończenie, w sobotę 20 kwietnia o godz. 18.00. Wcześniej, w czwartek o godz. 12.00, Polacy zmierzą się z Estonią.