Golf: emocje do ostatniego dołka na turnieju na Hawajach

Ryan Palmer oczekiwał najgorszego, kiedy jego chip sprzed 18 greenu okazał się zbyt mocny, a piłka uderzyła w chorągiewkę i do dołka nie wpadła. Amerykanin zdał sobie sprawę, że najmniejszy błąd może kosztować go utratę tytułu, na który pracował ciężko przez cztery dni. Żeby nie zmarnować swojej pracy musiał trafić tego putta. I trafił.

Najważniejsze informacje o zawodnikach i turniejach golfa ?

Piłka była na tyle blisko od dołka, że nie wbić jej oznaczało dla Palmera tylko poddanie się emocjom. Birdie na 18 dołku zagwarantowało golfiście zwycięstwo w drugim w tym sezonie turnieju z serii PGA Tour - Sony Open na Hawajach. Wygrał różnicą tylko jednego uderzenia, po tym jak putta z 3 m w dołku nie umieścił jeden z jego głównych rywali do podium - Robert Allenby.

Swoje trzecie w karierze zwycięstwo w amerykańskiej lidze Palmer zawdzięczał dobrej, równej grze przez cały turniej, w którym od początku plasował się na czele stawki. W finale wytrzymał presję, jaką zgotowali mu Allenby, Steve Stricker oraz Retief Goosen i dotrwał do końca wyczerpującej walki na Waialae. "To, co zrobiłem dzisiaj, było najlepszą rundą golfa, jaką kiedykolwiek doświadczyłem. Co za sposób na rozpoczęcie roku" - mówił.

W zeszłym sezonie Palmer był dopiero 150. w rankingu finansowym PGA Tour, teraz ma prawo startu w lidze do końca 2012 r. W kwietniu pojedzie także na Masters pierwszy raz od pięciu lat. Na jego koncie przybyło 990 000 dolarów.

O pechu może mówić natomiast Allenby, który wykorzystał w finałowej rundzie wiele szans, przed jakimi stanął. Niestety nie tę, która zagwarantowałaby mu dogrywkę z Palmerem. Na osiemnastce potrzebował birdie, jednak m.in. drugi strzał do roughu pokrzyżował mu te plany. Obronił par, rundę zakończył na 67 i spadł na miejsce drugie.

Trzeci na Hawajach był Stricker. Dwa uderzenia za liderem. Najlepszy rezultat dnia należał jednak do Retiefa Goosena, który w finale przeszedł prawdziwą reaktywację. Mimo rewelacyjnego wyniku (62 uderzenia), nie udało mu się jednak dogonić rywali.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.