W sobotę 1 października odbyły się zawody Ryder Cup w Marco Simone Golf and Country Club w Rzymie. Wieczorem Europejczycy Rory McIlroy i Matt Fitzpatrick zmierzyli się z Amerykanami Patrickiem Cantlayem i Wyndhamem Clarkiem. Podczas tego spotkania na polu golfowym doszło do spięcia.
W pewnym momencie wybuchła awantura, która rozpoczęła się, gdy pomocnik Cantlaya Joe LaCava świętował uderzenie swojego golfisty. Zirytowało to McIlroya, który poprosił LaCavę, aby się przesunął, gdy ten ustawiał się w kolejce do uderzenia. Kłótnia przeniosła się później na parking. Na nagraniach widać, jak golfista Shane Lowry powstrzymuje McIlroya, gdy ten konfrontuje się z innym amerykańskim pomocnikiem Jimem "Bonesem" Mackayem.
Później Irlandczyk przeprosił Mackaya za zawziętą wymianę zdań na parkingu. Do tej sprawy odniósł się inny golfista Fred Couples. - Wrzeszczał na Bonesa, co stanowiło brak szacunku, gdy jego żona stała o krok od niego i wypowiadał słowa, których nie powinno się wypowiadać. Zapytałem Joe LaCavę, co usłyszał. Powiedział, że Rory spojrzał na niego i wypalił: "Rusz się". Joe odpowiedział "Uspokój się Rory" - powiedział programie radiowym SiriusXM PGA Tour.
Następnie dodał, że inni zawodnicy Shane Lowry i Thomas Bjorn również krzyczeli na LaCavę. Uważał, że nie zrobili nic złego i po prostu chronili swojego gracza numer jeden. Finalnie stanął także w obronie Mcllroya. - Nikt nie zrobił nic złego, on (LaCava - przyp. red.) nie wpadł na niego (McIlroya - przyp. red.), nie stanął przed nim. Nie były to drwiny. Czy Joe miał rację? Prawdopodobnie nie, ale czy ktoś okazał brak szacunku ekipie z Europy? Kiedy jesteś wściekły i chcesz wygrać, mówisz różne rzeczy. Czy to także brak szacunku? - dodał.
Więcej tego rodzaju treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Ostatecznie wszystko rozeszło się po kościach. Zespół Europy wygrał zawody wynikiem 16,5 do 11,5. Rory McIlroy zdobył dla zespołu cztery punkty i był najlepszym strzelcem Pucharu Rydera.