Euro 2016. Węgry - Portugalia 3:3! Fenomenalny mecz!

Sześć bramek, w tym po dwie Balazsa Dzsudzsaka i Cristiano Ronaldo dały kibicom przeciwieństwo dotychczasowego, defensywnego Euro. Wymiana ciosów trwała godzinę, padło w sumie sześć bramek. Później mecz się uspokoił, co skomplikowało sytuację Portugalczyków.

To był mecz, w którym mrugnięcie okiem mogło przez moment oznaczać, że nie dostrzeżemy jakiejś bramki. Zwłaszcza druga połowa była tak emocjonująca, że paznokcie obgryzali nawet neutralni kibice. Należała do Balazsa Dzudzsaka i Cristiano Ronaldo. Obaj zdobyli po dwie bramki, wszystkie w odstępie jednego kwadransa.

Strzelanie rozpoczęło się jeszcze w pierwszej połowie, w 19. minucie, gdy Zoltan Gera kopnął zza pola karnego. Piłka przemknęła obok gąszczu nóg (chwilę wcześniej był stały fragment gry), ale przede wszystkim obok interweniującego Rui Patricio. Portugalczycy rzucili się do ataku, ale byli nieskuteczni. Dopiero na trzy minuty przed końcem pierwszej połowy wyrównał Nani. To dało Portugalii nadzieję, że wyjdą z grupy.

Węgrzy na rezerwowo

Do awansu przed meczem Portugalii wystarczał remis. Ale ledwie trzy punkty w trzech meczach to za mało jak na ambicje drużyny Fernando Santosa, a przede wszystkim Cristiano Ronaldo, trzykrotnego zdobywcy Złotej Piłki. Tryumfu z reprezentacją w jego dorobku wciąż nie ma. To drażni jego ambicję. Rankiem przed meczem wyrzucił mikrofon reportera jednej z telewizji do jeziorka przy hotelu reprezentacji, a frustrację potwierdził też już na boisku, gdy na początku meczu nerwowo zareagował na brak podania od Naniego.

Na rozdrażnionego Ronaldo Bernd Storck, selekcjoner węgierskiej jedenastki, wystawił lekko rezerwowy skład. Poza składem znaleźli się Tamas Kadar z Lecha Poznań i Adam Nagy z Ferencvarosu, jedni z najbardziej chwalonych zawodników wśród Węgrów. Zwłaszcza ten drugi, środkowy pomocnik, to piłkarz na tych mistrzostwach znakomity. Niebawem powinien przejść do Benfiki Lizbona.

Święto szarego dresu

Obaj znaleźli się na ławce rezerwowych, bo gdyby złapali żółtą kartkę w środowym meczu, nie zagraliby w 1/8 finału, do której Węgry się już zakwalifikowały. Z podobnych powodów nie grali Laszlo Kleinheisler i Krisztian Nemeth.

Dla Węgrów był to więc mecz bez większego napięcia. Przez cały dzień nad Balatonem było święto, ludzie zakładali szare spodnie dresowe, by uczcić najstarszego zawodnika w historii mistrzostw Europy - bramkarza Gabora Kiraly'ego. W tym święcie na boisku brało udział tylko dwóch piłkarzy z ekstraklasy: Richard Guzmics z Wisły Kraków i Gergo Lovrencsics z (jeszcze) Lecha.

Pojedynek dwóch kanonierów

Obaj mogli stanowić tylko tło dla wyczynów Dzsudzsaka i Ronaldo. Pierwszy zaczął Węgier - w ogóle to Madziarzy trzykrotnie obejmowali prowadzenie, Portugalczycy trzykrotnie wyrównywali - gdy dwie minuty po przerwie pomocnik Bursasporu zapakował z rzutu wolnego. Piłka jeszcze odbiła się od jednego ze stojących w murze obrońców i zaskoczyła Patricio.

Trzy minuty później Ronaldo odpowiedział golem piętą po dośrodkowaniu Joao Mario. Po trzystu sekundach znowu Węgrzy prowadzili - Dzsudzsak strzelił zza pola karnego, znowu był rykoszet, i znowu zaskoczony był Patricio, choć pewnie mógł zrobić więcej, by obronić wolniutko lecącą piłkę. Co na to Ronaldo? Po siedmiu minutach wyskoczył najwyżej w polu karnym przy centrze Quaresmy i pokonał Kiraly'ego.

Taki wynik premiował oba zespoły i do końca spotkania zawziętej wymiany ciosów już nie było. W doliczonym czasie gry i Węgry, i Portugalia tylko spokojnie wymieniały piłkę. To obróciło się przeciwko zespołowi Ronaldo, bo w ostatniej akcji meczu Islandia - Austria gola zdobyli ci pierwsi i zapewnili sobie zwycięstwo. I to oni, a nie Portugalczycy (spadli na trzecie) zajmą drugie miejsce w grupie F. Pierwsze, sensacyjnie, należy do Węgrów.

Kto z kim zagra w 1/8 finału? Sprawdź sam! [WYTYPUJ]

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.