Euro 2016. Trawowa wojna Francji z UEFA

Trawę rozkładano zmrożoną, malowano i suszono wielkimi wentylatorami. Wszystko na nic, w czwartek w Lille rozpocznie się wymiana murawy, byle tylko mecz 1/8 finału Niemcy - Słowacja (niedziela, 18.00, relacja na żywo w Sport.pl) doszedł do skutku. A we Francji trwa spór o to, kto odpowiada za fatalny stan kilku turniejowych boisk.

Polacy do Marsylii przed ostatnim meczem fazy grupowej przylecieli w poniedziałek, ale - podobnie jak Ukraińcy - trenowali gdzie indziej i murawę na Stade Velodrome sprawdzili dopiero w dniu meczu. Jedynie Adam Nawałka, Tomasz Iwan i dwóch piłkarzy mogło przed konferencją zobaczyć boisko. Selekcjoner i dyrektor polskiej kadry pierwsze kroki skierowali do czuwających nad murawą groundsmenów. Prace nad boiskiem, które właśnie miało przyjąć czwarte spotkanie Euro 2016, trwały cały czas. I trwać będą, bo Marsylia ma jeszcze gościć ćwierćfinał (ten ewentualny polski) i półfinał mistrzostw Europy.

Uroczysta wymiana trawy

We wtorek murawa była sucha i sypka, by ją dodatkowo oszczędzić odwołano standardową ceremonię otwarcia w której tańczyli wolontariusze. I tak dziury na całym boisku przeszkadzały piłkarzom. M.in. Robertowi Lewandowskiemu, który w trzeciej minucie doszedł do doskonałej i swojej pierwszej sytuacji na Euro, ale także przez dziwne odbicie się piłki na kępce trawy źle w nią trafił. Z kolei Michał Pazdan mówił, że do tak fatalnej murawy ciężko było dobrać odpowiedniej długości kołki, dlatego zawodnicy się ślizgali. Nikt murawą się nie tłumaczył, ale jej fatalny stan był łatwo zauważalny.

Znacznie gorzej jest w Lille, gdzie w środę rozegrano mecz Włochów z Irlandczykami. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem UEFA zaprosiła dziennikarzy na... uroczystą wymianę murawy następnego dnia. Na wymianę zdecydowano się, choć w ciągu tygodnia stadion zorganizuje jeszcze jedno spotkanie 1/8 finału. Ma to przykryć nie tylko niekompetencję specjalistów z europejskiej federacji, ale też zakończyć spór, który rozpalił całą Francję.

W Lille Francuzi w niedzielę grali ze Szwajcarami. Już w przerwie groundsmeni nerwowo nakłuwali murawę, by choć trochę wyschła i piłkarze się po niej tak nie ślizgali. Ale następnego meczu już na błocie by nie rozegrano. Wcześniej próbowano wszystkiego: pozbawione trawy fragmenty malowano na zielono, a obok boiska stawiano wentylatory. Patrice Evra i inni francuscy piłkarze i tak marudzili.

Musieli zmienić styl gry

- Mają rację. To przykra sprawa grać na takiej murawie - mówił Didier Deschamps, selekcjoner Francuzów. Jedynym obrońcą pracowników stadionu został... defensor drużyny gospodarzy Adil Rami. - Pracowałem kiedyś jako ogrodnik i wiem, jak trudno jest zakorzenić i zadbać o perfekcyjną murawę - mówił 30-latek, który przed rozpoczęciem profesjonalnej kariery w Lille dorabiał kosząc trawę i przycinając drzewa. Ale dodawał, że przez fatalne boisko jego drużyna musiała grać długimi, górnymi podaniami, oddając Szwajcarom posiadanie.

O tym, że kwestia muraw stała się sprawą narodową świadczą wypowiedzi prezydenta FFF (francuskiej federacji piłki nożnej - przyp.red.), Noela Le Graeta. - W Nicei wymiana przed turniejem odbyła się bez zarzutu. W Marsylii sprawa jest bardziej skomplikowana, trawę położono później (ze względu na koncert AC/DC - przyp.red.), ale mam gwarancję, że na ćwierćfinał i półfinał będzie w dobrym stanie. Tylko Lille jest porażką - zaznaczał na specjalnej konferencji w bazie reprezentacji gospodarzy w Clairefontaine.

Winne kluby?

Pytany o to, czyja to wina - organizatorów czy UEFA - odbił piłeczkę w stronę francuskich klubów. - Dla nich posiadanie idealnej murawy na mistrzostwa powinno być priorytetem. Dlatego apeluję: sprawmy, by nasze boiska były lepsze. To nie takie drogie, po prostu czasem trzeba ograniczyć ryzyko i szukać odpowiednich rozwiązań. Jeśli miasto nie zapłaci, to niech pieniądze wyłoży klub. Nie sprzedamy światu doskonałej organizacji turnieju bez wysokiej jakości boisk - dodawał Le Graet.

Trwa wojna

A poza stadionami i otoczką mistrzostw trwa wojna, bo stowarzyszenie francuskich ekspertów od piłkarskich muraw (SFG) broni swoich racji. Ich ostrą reakcję wywołało oficjalne zaniepokojenie UEFA stanem muraw w Lille, Marsylii i na Stade de France. Jako winnego wskazują Irlandczyka Richarda Haydena, który jest ekspertem europejskiej federacji. Na życzenie UEFA sprawdzał stan muraw przed Euro i wskazał te, które wymagały wymiany - w Lille, Marsylii i Nicei. Przyjęła się tylko w tym ostatnim mieście.

O ile FFF sugeruje, że to przypadek, o tyle SFG wylicza błędy w postępowaniu UEFA i Haydena. - On zasugerował władzom federacji, by zakupiły rolki trawy od austriackiej firmy, która przewoziła je aż ze Słowacji. Z powodu opóźnień w transporcie do Lille przyjechały one kompletnie zmrożone, takie też rozłożono na podłożu i nie mogły się odpowiednio zakorzenić - piszą. Dodają też, że wybrany gatunek nie został dopasowany do warunków panujących w tych miastach, a decyzję podjęto w sprzeczności do ich opinii. - Ich stanowisko krytykujące przygotowanie muraw jest skandaliczne, biorąc pod uwagę fakt, że francuskich specjalistów kompletnie wykluczono z procesu decyzyjnego - zaznaczają.

Wymianę murawy w Lille można traktować jako odpowiedź UEFA i przynajmniej częściowe przyznanie się do winy. Czy da to efekty i Niemcy ze Słowacją - to ich mecz odbędzie się w Lille w 1/8 finału - rozegrają swoje spotkanie na porządnym boisku dopiero się okaże.

Zobacz wideo

Ukraina - Polska. Chytry Lewandowski, Pazdan rób głębię! [MEMY]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.