Euro 2012. Maciej Murawski: Santos pokonał Smudę

- Po pierwszej połowie byłem przekonany, że nic nam nie grozi. Problem w tym, że tak pomyśleli też nasi piłkarze - komentuje dla Sport.pl Maciej Murawski po zremisowanym 1:1 spotkaniu Polska - Grecja. Były zawodnik greckich klubów uważa, że meczu inaugurującego Euro 2012 nie wygraliśmy także dlatego, że wyższość nad trenerem Franciszkiem Smudą wykazał selekcjoner rywala, Fernando Santos.

- Pierwsza połowa była bardzo dobra, trudno było znaleźć w naszej drużynie słaby punkt. Ten zespół grał przed przerwą tak dobrze, jak nigdy wcześniej. Na prawej stronie świetnie spisywało się nasze trio z Borussii Dortmund, bardzo podobał mi się Eugen Polanski, który agresywnie odbierał Grekom piłki. Generalnie na pochwały zasłużyli wszyscy - ocenia Murawski.

Były zawodnik m.in. Arisu Saloniki i Apollonu Kalamaria żałuje, że za drugą część meczu nie może już pochwalić żadnego z naszych zawodników. Oczywiście poza Przemysławem Tytoniem.

- On świetnie obronił rzut karny i uratował nam punkt. Ale w ogóle nie powinno dojść do takiej sytuacji. Uważam, że w przerwie w naszym zespole popełniono błąd w sferze mentalnej, myśląc, że ten mecz jest wygrany, bo prowadzimy 1:0, jesteśmy wyraźnie lepsi i mamy jednego zawodnika więcej. Niestety, Grecy wykorzystali nasze rozprężenie. Grając w dziesiątkę byli lepsi, zasłużenie zdobyli bramkę, a nawet mogli wygrać. Przecież nie tylko uratował nas Tytoń, ale też później mieliśmy szczęście, bo druga bramka Dimitriosa Salpingidisa mogła zostać uznana. Sędzia stwierdził, że padła ze spalonego, ale ja nie jestem przekonany czy tak było - analizuje Murawski.

Ekspert stacji Canal + szczególnie dużo cierpkich słów kieruje pod adresem naszych obrońców. - Przy golu na 1:1 cały zespół stał i biernie patrzył, jak Grecy rozgrywają piłkę, a w końcu Polański nie poszedł za Salpingidisem i ten bez problemu strzelił do pustej bramki. Z kolei przy rzucie karnym chcieliśmy łapać Greków na spalonym, ale linię złamał Sebastian Boenisch. Tych błędów było dużo, naszej młodej drużynie stracony gol wyraźnie podciął skrzydła - mówi Murawski.

Czego dowiedzieliśmy się z meczu z Grecją

 

Według byłego obrońcy reprezentacji Polski drużynie nie pomógł trener. - Fernando Santos w przerwie zdecydował się na pokerową zagrywkę, jaką było wprowadzenie Salpingidisa. On strzelił dwa gole i wypracował karnego. Pamiętam go z ligi greckiej, zawsze był trudny do upilnowania, bardzo szybki, potrafiący znaleźć się pod bramką, lubiący grę na jeden kontakt. Santos miał nosa, że go wprowadził. Smudzie takiego nosa zabrakło. Szkoda, że szansy nie dostali Kamil Grosicki, Rafał Wolski czy Artur Sobiech. Warto było spróbować coś zrobić, rozruszać zespół, z którego zeszło powietrze i na tle którego rywal się rozkręcał - ocenia Murawski.

Ekspert Canal + wierzy, że tych błędów biało-czerwoni nie powtórzą w kolejnych meczach. - Mamy młodą drużynę, która nie ma doświadczenia turniejowego. Ważne, że nie przegraliśmy, bo ciężko byłoby nam się podnieść. W pierwszej połowie pokazaliśmy, że potrafimy grać, a w drugiej dostaliśmy nauczkę na dwa kolejne mecze. Mam nadzieję, że trener i zawodnicy wyciągną wnioski i nie zapomną już o tym, że mecz trwa 90, a nawet 95 minut, a nie 45 - podsumowuje Murawski. I dodaje: - Pewnie wiele osób uważa teraz, że nie wytrzymaliśmy kondycyjnie, że nasi piłkarze są źle przygotowani. Proszę mi uwierzyć, tak nie jest. Słaba gra w drugiej połowie to efekt złego nastawienia.

Możesz wygrać piłkę, którą Lewandowski strzelił gola. Weź udział w naszym konkursie!

Więcej o:
Copyright © Agora SA