Wzrokiem za piłkarzem (10): Balotelli i Cassano w meczu z Anglią. Metoda Roberto Manciniego

Para ofensywnych graczy reprezentacji Włoch zagrała dobrze, choć przecież w meczu z Anglią nie padł gol. Po rzutach karnych do półfinału awansowali Włosi.

Jest prawidłowość w poszukiwaniach idealnego napastnika we współczesnym futbolu. W zasadzie każda nacja na tym Euro próbuje wprowadzać do gry niepokornych - to oni zdobywają piłkarski świat. Włosi mają dwóch takich piłkarzy. Ponieważ Antonio Cassano i Mario Balotelli grają na szczytach europejskiej piłki od lat, ich przygody z prawem są obserwowane ze szczegółami. Angielskie tabloidy opisują z upodobaniem przypadki Balotellego, któremu - delikatnie mówiąc - czasami brakuje rozwagi. Anegdot z jego udziałem jest pełno, a chyba jedna z lepszych to ta, w której zatrzymany za spowodowanie wypadku samochodowego w Anglii Balotelli został zapytany przez policjanta, dlaczego ma przy sobie 5 tys. funtów w gotówce. - Bo jestem bogaty - odpowiedział bez wahania piłkarz Manchesteru City.

Choć na boisku Cassano i Balotellego różni wiele, to jednak już w pierwszej połowie niedzielnego meczu z Anglią, przy stale nacierających Włochach, jedno było dla nich wspólne. Byli kreatywni. I to nie tylko w piłkarskim sensie, czyli podając do kolegów. Potrafili także, co jest ginącą na tym Euro umiejętnością, wykreować coś dla siebie, innymi słowy - strzelić z niczego. Już w pierwszej połowie Balotelli i Cassano mieli po trzy uderzenia, w tym po jednym celnym.

Choć w drugiej połowie Włosi nadal nacierali, aktywność Cassano nieco osłabła, a w końcu zszedł z boiska z dorobkiem 12 podań do przodu (na 14 celnych), 3 strzałów i 10 strat (z czego siedem w pierwszych 30 minutach meczu).

Włoch pochodzenia ghańskiego dotrwał na boisku do końca. I toczył nieustające boje z angielskimi środkowymi obrońcami. John Terry i Joleon Lescott zablokowali niemal wszystkie groźne strzały Włochów, a jako celne lub niecelne Balotellemu można zaliczyć tylko niegroźne. Strzelał jednak aż 9 razy, kilkukrotnie demonstrując świetną technikę, albo - co rzadko się łączy - dużą siłę. Wziąć na plecy Terry'ego i nie dać się przepchnąć to duża sztuka. Balotelli świetnie też współpracował z Andreą Pirlo, który trzykrotnie rzucał mu za plecy obrońców długie piłki, co za każdym razem groziło golem. A na koniec pewnie wykorzystał karnego, lekceważąc kompletnie hipnotyzerskie próby bramkarza Anglików.

Balotelli i Cassano są więc półfinalistami Euro 2012, choć strzelili tylko po jednym golu, i to Irlandczykom, co wielką sztuką nie było. Na dodatek po golu Balotellego koledzy zadbali, żeby młody nie wpadł w kłopoty. Podczas celebracji Leonardo Bonucci skupił się na tym, żeby zbliżającemu się do kamer Mario zatkać usta dłonią. - Jeszcze by powiedział coś głupiego i wpadł w kłopoty - tłumaczył później.

Może szkoda, że nie zastosował - nazwijmy to roboczo - "metody Roberto Manciniego". - Powiedziałem mu, że gdyby grał ze mną 10 lat temu, profilaktycznie biłbym go po twarzy raz dziennie. Tylko po to, żeby pamiętał, że nie może zmarnować swojego wielkiego talentu - mówił trener Manchesteru City. Gdyby Bonucci zastosował to na środku boiska w Poznaniu, toby dopiero były czołówki w gazetach!

Statystyki z meczu Włochy - Anglia

Wzrokiem za piłkarzem Ribery grał w szarpanego ?

Wygraj piłkę którą Ronaldo ostrzeliwał słupki! Weź udział w konkursie!

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.