Euro 2012. Hiszpania - Irlandia. Dobry gra ze złym i brzydkim

Każdy inny wynik niż zwycięstwo obrońców tytułu byłby sensacją, ale nawet oni nie spodziewają się łatwego, pełnego fajerwerków wieczoru zakończonego rozniesieniem Irlandczyków w proch i pył. Hiszpania gra z podopiecznymi Giovanniego Trapattoniego w czwartek o 20:45. Relacja Z Czuba i Na Żywo na Sport.pl

Jeśli Irlandia przegra, odpadnie z turnieju. Hiszpanie - mimo remisu w pierwszym meczu z Włochami - mogą jeszcze wygrać grupę, ale muszą dziś zdobyć trzy punkty.

Różni ich wszystko i zauważyć to można nawet bez okularów założonych na nos.

Jedni są duzi, a drudzy mali. Jedni przyjechali na Euro z klubów broniących się przed spadkiem z angielskiej Premier League lub walczących o awans do niej, drudzy niemal wyłącznie występują w zespołach, które odpadnięcie z Ligi Mistrzów przed półfinałami uważają za katastrofę. Jedni pod pole karne rywala najchętniej przemieściliby się dzięki jednemu, długiemu podaniu, drudzy ukochali akcje składające z dziesiątek dotknięć; długo rozgrywać piłkę lubią nawet w polu karnym rywala.

Faworyt jest oczywisty. Michael Robinson, były reprezentant Irlandii od lat mieszkający w Hiszpanii, twierdzi, że jego toporni na boisku rodacy zmierzą się z Muhammadem Alim futbolu. Ale zaraz dodaje, że "będą bardzo irytującą przeszkodą".

Hiszpanie nie mogą spodziewać się przyjemnego wieczoru, bo nigdy nie jest miło, gdy mierzą się z jedenastkami składającymi się wyłącznie z piłkarzy z Wysp. W ostatnich pięciu latach przegrali z Anglią 0:1 (sparing) i Irlandią Północną 2:3 (eliminacje Euro 2008). Ze Szkocją w kwalifikacjach Euro 2012 zdobyli sześć punktów, ale w Glasgow zwycięstwo 3:2 wydarli w ostatnim kwadransie. Z Irlandią ostatni raz grali na mundialu w 2002 r. Zwyciężyli dopiero po rzutach karnych.

Dziś zagrają z zespołem, który nawet w ojczyźnie - przywykłej do mało skomplikowanego stylu gry - oskarżany jest o permanentne próby zamordowania futbolu. Tak, Irlandczycy narzekają, że ich drużyna większość sił wkłada, by gola nie stracić, że w środku pola biegają piłkarze, których umiejętności ograniczają się do odebrania piłki i przerzucenia jej na skrzydło. Nie potrafią zrozumieć, dlaczego na ławce turniej spędza skrzydłowy James McClean, który w ostatnim sezonie w Sunderlandzie strzelił sześć goli.

Obijany przez lokalną prasę trener Giovanni Trapattoni sposobu gry raczej nie zmieni. Szczelna defensywa była fundamentem zespołu, który awansował na ME. Trzy gole stracone w pierwszym meczu z Chorwacją trudno uznać za coś innego niż wypadek. 73-letni Włoch pracuje z irlandzką kadrą od czterech lat, tylu goli nie wbili jego zespołowi Włosi (grali trzy razy), Francuzi (dwa razy), Brazylijczycy i Argentyńczycy. - Wszyscy oczekują, że Hiszpanie wygrają wszystkie mecze. Ale futbol jest inny. Przed meczem z Barceloną też nikt nie stawiał na Chelsea. Londyńczycy głównie się bronili, ale to oni awansowali do finału. My też potrafimy grać w defensywie i możemy strzelić gola - mówi irlandzki napastnik Robbie Keane.

Hiszpanie doskonale wiedzą, co ich czeka. Wiedzą, że z mozołem będą przeciskali się przez irlandzką barykadę, że rywale do końca liczyć będą na kontratak albo dośrodkowanie z rzutu wolnego. Pomocnik Sergio Busquets mówi, że w czwartek kluczowa może okazać się cierpliwość. Jedno uderzenie nie wystarczy, by zgruchotać irlandzki mur.

Zgody, kto powinien próbować go powalić, w kraju obrońców tytułu nie ma. Trener Vicente del Bosque zapowiada, że podobnie jak w meczu z Włochami nie znajdzie w jedenastce miejsca dla napastnika. Przynajmniej w powszechnej definicji, bo hiszpański selekcjoner tłumaczy, że jak snajper grać potrafią i David Silva, i Andrés Iniesta, i Cesc Frbregas. Nie przekonali go ani poprzednik Luis Aragonés, ani trener Realu José Mourinho, który powiedział, że bez klasycznego strzelca "Hiszpania wygląda na bezpłodną".

Del Bosque na razie presji się opiera, ale jeśli jego plan nie zda dziś egzaminu, będzie mu jeszcze ciężej. Także dlatego, że nawet domagający się znalezienia miejsca dla napastnika nie mają faworyta. Kibice w internetowych sondażach wybierają Fernando Torresa, który w drugiej połowie meczu z Włochami nie wykorzystał dwóch świetnych okazji na gole, a ostatni sezon spędził na marnowaniu szans w Chelsea.

Rację ma Trapattoni, gdy żartuje, że Hiszpania przyjechała do Polski i na Ukrainę z dziesięcioma piłkarzami Realu i dziesięcioma Barcelony, a brakuje jej tylko Leo Messiego.

"Powinniśmy dominować w meczu z Irlandią" - mówi trener Hiszpanów ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.