Euro 2012. Anglia zremisowała z Francją po słabym meczu

Ci, którzy spodziewali się hitu, musieliby być rozczarowani. Po słabym meczu Francuzi zremisowali w Doniecku a Anglią 1:1 i trudno uwierzyć, by któraś z tych drużyn dobiła na mistrzostwach Europy do półfinału.

Jeśli ktoś uważał Francuzów za kandydatów do medalu, po wczorajszym meczu wie, że się mylił. Trener Laurent Blanc miał rację, gdy po eliminacjach prosił, by nie wymagano od niego cudów.

Jego piłkarze momentami nie wyglądali na drużynę piłkarską. Gdy próbowali sklecić akcję, w której uczestniczyłoby trzech zawodników, najczęściej tracili piłkę. W największych opałach angielski bramkarz Joe Hart był, gdy ludzie w niebieskich koszulkach w pojedynkę starali się wbić piłkę do jego bramki. A chętnych było mnóstwo, uderzali Mathieu Debuchy, Franck Riberry i Alou Diarra. Trafił - oczywiście wysiłku zbiorowego w tym golu nie było żadnego - Samir Nasri.

Po Anglikach nie spodziewano się na Euro 2012 niczego wielkiego, biorąc pod uwagę, że trener Roy Hodgson pracuje z reprezentacją od miesiąca, wynik z Doniecka zostanie uznany za niezły początek ME. Ale o pokonaniu Hiszpanii czy Niemiec Wyspiarze nie powinni nawet marzyć.

Kto dla strzelił dla drużyny "Trzech Lwów" gola? Joleon Lescott, kilka tygodni temu skazywany oglądanie Euro z ławki albo trybun. Do jedenastki trafił dopiero po kontuzji Gary'ego Cahilla.

Kto był najlepszym angielskim piłkarzem w pierwszej połowie? 18-letni Alex Oxlade-Chamberlain, którego powołanie do kadry na Euro było wielką niespodzianką. Gdy jego starsi koledzy zaczynali eliminacje Euro 2012, młodziutki skrzydłowy biegał za piłką w trzeciej lidze. W Doniecku - głównie przed przerwą - po jego podaniach koledzy byli najbliżej strzelenia gola. Najbliżej, co nie znaczy, że blisko. Strzał Lescotta był jedynym celnym oddanym w poniedziałek przez Anglików.

Francuzi próbowali zdecydowanie częściej (14 razy trafiali w bramkę Harta), ale zalei mecz bardzo przestraszeni. Zupełnie jakby pamiętali, że nie wygrali siedmiu meczów na wielkich imprezach, a mundial w RPA zakończył się dla nich katastrofą.

W pierwszych minutach za rozegranie w zespole sparaliżowanym przez strach odpowiadali ustawieni niedaleko bramkarza Hugo Llorisa stoperzy. Spod własnego pola karnego wygoniły "Trójkolorowych" dopiero gwizdy trybun. Trybun zdominowanych przez kibiców reprezentacji Anglii, którzy jednak całego stadionu w Doniecku nie wypełnili.

Anglicy, mogli pamiętać, że ostatnio na każdym turnieju dostawali lanie. Robili więc wszystko, by otwarcie nie zakończyło się katastrofą. A gdy wyszli na prowadzenie, postanowili rezultatu bronić. Po stracie piłki ośmiu piłkarzy ustawiło się w okolicy własnego pola karnego, za ataki mieli odpowiadać Young i Welbeck. Ale równie dobrze też mogli dołączyć do kolegów, bo ci stali tak głęboko, że sklecenie kontry było niemożliwe.

Z taką grą jak wczoraj, oba zespoły mają oczywiście szanse na awans do ćwierćfinału. Ale, jeśli nic się nie zmieni, mało prawdopodobne, by zdołały pokonać Hiszpanię i Włochy, uważane za faworytów grupy C.

Wygraj piłkę prosto z meczu Hiszpania - Włochy! Weź udział w konkursie!

Więcej o:
Copyright © Agora SA