Kilka dni temu Franciszek Smuda poskarżył się w "Przeglądzie Sportowym", że PZPN mu nie ufa i w przygotowywanym kontrakcie selekcjonerskim chce umieścić klauzulę o trzymiesięcznym okresie wypowiedzenia i możliwości rozwiązania umowy bez podania przyczyny. W czwartek Smuda spotkał się z przedstawicielami związkowego zarządu.
Franciszek Smuda: Nie, przedstawiłem się w dwóch słowach, wymieniłem parę zdań, sympatycznie się przywitaliśmy i już musiałem lecieć. Spieszyłem się na samolot do Wrocławia, wieczorem miałem trening w Zagłębiu.
- Mało. Więcej kurtuazji.
- Tak. I zakończyliśmy rozmowy. Teraz umowa trafi do prawników i oni będą decydować o jej ostatecznym kształcie. Zapewniam, że prawnika mam dobrego.
- Nie sądzę. Myślę, że się dogadają. Trzymiesięczne wypowiedzenie jest dla mnie niemożliwe do zaakceptowania. Tak nie wolno się zachowywać. Albo się na kogoś decydujemy i dajemy mu czas, albo wywalamy po następnej porażce. Nie chcę już za dużo mówić, uzgodniłem z prezesem, że prawnicy się tym zajmą.
- Nie wiem, ale naprawdę mam dobrego prawnika, który potrafi o mnie zadbać. Umowę z trzymiesięcznym wypowiedzeniem niech dadzą komuś z Antarktydy albo kelnerowi z hotelu. Nie chcę filozofować i zgadywać, czy PZPN mi ufa, czy nie. Mam nadzieję, że ufa.
- Przed świętami. Dopóki nie skończy się liga, dopóty nie było sensu rozmawiać o kontrakcie, uzgadniać, dogrywać szczegóły. Za tydzień będzie spokój i czas na umowę z kadrą.
- Ja tego tak nie widzę. Zajmuję się drużyną, wybieraniem piłkarzy. Kłótnie mnie nie interesują.
- Mam je cały czas w pamięci. Jak w komputerze. Nie przejąłem się porażką, bo wiem, że najpierw muszę zrobić możliwie najlepszą selekcję. A potem dopiero poukładam grę. Zdążę.
- Ogłoszę nazwiska piłkarzy na styczniowy turniej o Puchar Króla w Tajlandii. Już zdecydowałem, że bez względu na wszystko jedziemy do Azji. Wybiorę najlepszych z polskiej ligi, nie będzie tak, że z każdego klubu wezmę po jednym. Pojadą ci, którzy zasługują.
- Powołania nie będą kolidować z ich przygotowaniami. Duńczycy też przyjadą z najsilniejszymi ligowcami, będzie kadra Tajlandii i prawdopodobnie jeden z finalistów afrykańskiego mundialu. Najpierw była mowa o Korei Północnej, teraz nie wiadomo.
- Na razie nigdzie się nie wybieram. Do 1 stycznia nic się w tej sprawie nie wydarzy.
- Nie muszę się pakować, mam tam mieszkanie. I jak będzie potrzeba, mogę w nim mieszkać. Ale trenerem Zagłębia definitywnie przestaję być po spotkaniu z Wisłą. Jeszcze nie wiem, czy jako selekcjoner przeniosę się na stałe do Warszawy. I tak jeżdżę, oglądam mecze. Ostatnio widziałem ich tyle, ile Leo Beenhakker nie obejrzał przez trzy lata pobytu w Polsce. A wszystkie plany na 2010 r. dopniemy w styczniu.
"Pod koniec grudnia kontrakt ze Smudą" - mówi Kręcina ?