Euro 2024 przeszło do historii. Turniej w Niemczech mógł zachwycać, jeżeli chodzi o atmosferę kreowaną przez kibiców, ale już poziom piłkarski pozostawał dyskusyjny. Do tego kwestie organizacyjne, którym daleko było do utożsamianej z Niemcami solidnością. "Choć atmosfera turnieju w Niemczech jest wspaniała, to stan niemieckich autostrad i mnóstwo remontów utrudniają życie nie tylko kibicom i dziennikarzom, ale przede wszystkim mieszkańcom" - relacjonował Dominik Wardzichowski ze Sport.pl.
Ze swojej perspektywy Euro 2024 podsumował Mateusz Borek, który w trakcie turnieju komentował mecze w Telewizji Polskiej. Borek nie ukrywał, że jest fanem niemieckiej piłki, gdyż od wielu lat relacjonuje spotkania Bundesligi.
- Brud, przebudowy, korki. Pomyślałem o tym naszym polskim kompleksie. Jak robiliśmy mistrzostwa Europy, to budowaliśmy te drogi jak szaleni, na zakładkę, żeby tylko świat był zadowolony i pisał, jak to w Polsce fajnie i nowocześnie. A Niemcy się tym nie przejmują - powiedział o sytuacji w Niemczech w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Onet. Opisywał, że w Niemczech brakowało mu... Niemców. Wskazywał, że hotelowych restauracji brakowało ludzi do obsługi, a połowa pracowników nie mówiła po niemiecku.
- Niemcom nie chce się pracować. Jest dobry socjal i chcą, żeby ktoś te podstawowe, gorzej płatne zajęcia wykonywał za nich. Kurczę, ja pamiętam te Niemcy z lat 90. poprzedniego stulecia. Ziemia obiecana. A może to po prostu to było takie zderzenie, że przyjeżdżaliśmy z Polski, a tam kolorowe sklepy, pachnące. Kurtka jeansowa z Niemiec była spełnieniem marzeń - tłumaczył.
Borek zwrócił uwagę, że jest nawet różnica między polskimi a niemieckimi stacjami benzynowymi. - Kiedyś te niemieckie wydawały się takie fajne. [...] Dzisiaj 90 proc. to są stacje z poprzedniej epoki. Stare, brudne, tragiczne jedzenie. Wniosek jest prosty – żyjemy fajnym kraju. Już słyszę, jak będą zaraz mówili, że Borek to populista. Ale to nie populizm. Kiedyś marzyłem o Niemczech, a dziś mieszkać tam bym nie chciał - powiedział wprost.