Gibraltar to terytorium zamorskie Wielkiej Brytanii. Bardzo niewielkie, bo zajmuje powierzchnię ledwo 6,55 kilometrów kwadratowych, a mieszka tam nieco ponad 34 000 ludzi. Dla porównania warszawski Żoliborz to ok. 8,4 kilometrów kwadratowych i ponad 55 tysięcy mieszkańców.
Te tereny zależą od Brytyjczyków od początku XVIII wieku, gdy ci zajęli je podczas wojny o sukcesję hiszpańskiego tronu. Hiszpanie na przestrzeni lat nieraz próbowali przejąć Gibraltar, ale nigdy im się to nie udało. To jednak nie powstrzymuje rodaków aktualnych mistrzów Europy w piłce nożnej, by rościć sobie do niego prawa. Jeszcze w latach 70', decyzją ówczesnego dyktatora Hiszpanii generała Franco, obowiązywała blokada Gibraltaru, zdjęta dopiero po śmierci Franco. Spór kilka lat temu zaognił się na nowo, gdy Wielka Brytania wyszła z Unii Europejskiej, a status półwyspu budzi skrajne emocje do dziś.
Podsycili je niestety hiszpańscy piłkarze. Internet obiegły nagrania z fety mistrzowskiej po wygraniu Euro 2024, na których widać i słychać jak zawodnicy zaintonowali okrzyki "Gibraltar jest hiszpański", co bardzo spodobało się ich kibicom. Sprowokowali tym samym pokonanych w finale Anglików. To jednak nie Wyspiarze postanowili zareagować, a sami Gibraltarczycy.
Tamtejsza kadra narodowa jest uznawana jako oddzielny zespół zarówno przez FIFA jak i UEFA. Ta druga dopuściła ich do swych szeregów już w 2013, a ta pierwsza w 2016 roku. Dzięki temu mogą grać w eliminacjach do Euro oraz mundialu. Jak dotąd nigdy nie zdobyli w nich nawet jednego punktu, ale potrafili choćby awansować do Dywizji C Ligi Narodów, wygrywając w sezonie 2020/21 grupę z San Marino i Liechtensteinem. Co prawda szybko z niej spadli, bo Bułgaria, Macedonia Płn. i Gruzja to już wyższy poziom (1 pkt w 6 meczach).
Gibraltarska federacja wydała oficjalne oświadczenie w sprawie zachowania Hiszpanów. Ich okrzyki nazwano w nim "ekstremalnie prowokacyjnymi oraz obraźliwymi". - Federacja zamierza złożyć oficjalną skargę do UEFA w związku z nieakceptowalnym zachowaniem Hiszpanów po wygraniu Euro 2024. W futbolu nie ma miejsca na takie prowokacje - czytamy.
Nie wiadomo na ten moment co może grozić mistrzom Europy, jeżeli UEFA zdecyduje się na ukaranie ich. Wątpliwe jednak, by Hiszpanie czy ich media bardzo się tym przejęły. Tamtejszy dziennik "Marca" na portalu X sam opublikował nagranie z okrzyków, śmiejąc się z tego, że jednym z piłkarzy, którzy je zaintonowali, jest grający w angielskim Manchesterze City Rodri.