Anglia mówi jednym głosem po porażce z Hiszpanią. Gorzkie słowa

Futbol nie wrócił do domu, a Harry Kane nie zdobył pierwszego trofeum w swojej karierze. W finale Euro 2024 to Hiszpania była górą i po raz czwarty w historii została najlepszą drużyną Starego Kontynentu. Zadecydował gol rezerwowego Mikela Oyarzabala. W angielskich mediach porażka reprezentacji prowadzonej przez Garetha Southgate'a jest tematem numer jeden.

Finał Euro 2024 rozkręcał się powoli. Dopiero w drugiej połowie Jordana Pickforda pokonał Nico Williams, ale na jego gola - na nieco ponad kwadrans przed końcem - odpowiedział rezerwowy Cole Palmer. Kiedy wydawało się, że to Anglia złapie wiatr w żagle, Hiszpanie - na cztery minuty przed końcem czasu podstawowego - wyprowadzili zabójczą kontrę. Marc Cucurella, na co dzień grający w angielskiej Premier League, dośrodkował do wbiegającego Mikela Oyarzabala, a napastnik Realu Sociedad uprzedził angielskiego bramkarza. Futbol nie wrócił do domu, a Anglia na pierwszy tytuł mistrzów Europy poczeka minimum cztery lata.

Zobacz wideo Anglicy drwią z Niemców. Zakazana piosenka niesie się po Berlinie

Angielskie media komentują. "Agonia trwa"

Nic dziwnego, że porażka Synów Albionu jest głównym tematem angielskiej prasy w poniedziałkowy poranek. "Agonia trwa" – taki nagłówek wita czytelników dziennika "The Telegraph".

"Daily Mail" pisze o czasie po strzelonym golu przez Cole'a Palmera. To było ulotne szczęście dla Anglików. - Cieszyliśmy się tymi 13 minutami, bo były naprawdę piękne. Niestety, krótko. W 86. minucie Oyarzabal doprowadza do stanu 2:1. I to by było na tyle. Nie wygrywamy. Hiszpania wygrywa. Zamiast tego staliśmy się pierwszą drużyną, która przegrała dwa finały Euro - czytamy.

- Anglia przez większość Euro prezentowała się słabo. Serce zostało złamane późno, ale nie był to przypadek chwalebnej porażki. Hiszpania była znacznie lepszą drużyną przez ostatnie cztery tygodnie, Anglia była drużyną żyjącą chwilami - trzeźwo ocenia "The Sun".

Brutalnie o finałowej rzeczywistości konkluduje "Guardian". - Jeśli piłka nożna wraca do domu, to tylko dlatego, że należy do Hiszpanii. Rekordowy czwarty tytuł mistrzów Europy był nagrodą za piękne podania, wybitną grę skrzydłami i bezwzględne wykończenie. Co można było zrobić inaczej? Będąc krytycznym: menedżer Anglii mógł być odważniejszy. Skupiono się na powstrzymywaniu, ale Anglia była nieostrożna, gdy miała piłkę, a atak Southgate'a nie wypalił - pisze wspomniane źródło.

Osoba selekcjonera od dawna budzi skrajne emocje. Southgate, choć podczas swojej kadencji znacznie poprawił wyniki Anglików na wielkich turniejach, ani razu nie zdołał wygrać imprezy, choć dwa razy zabrakło mu niewiele. BBC zwraca uwagę, że cykl powtarza się od ośmiu lat. -  Dla Southgate'a, który pocieszał swoich zdruzgotanych piłkarzy, był to czwarty z rzędu duży turniej, w którym Anglia była blisko, ale nie wystarczająco blisko - motyw powtarzający się przez osiem lat jego pracy jako menedżera. To była szansa na historię i nieśmiertelność dla Southgate'a i Anglii - próba odkupienia po finałowej porażce Euro 2020 z Włochami w rzutach karnych na Wembley. Zamiast tego była to ta sama stara historia - komentuje.

- Wiele pytań zostanie zadanych Garethowi Southgate'owi. Potencjalnie prowadził on reprezentację Trzech Lwów po raz ostatni. Ostatecznie nie wrócił do domu - 58 lat oczekiwania zostanie przedłużone - tak o bolesnej berlińskiej nocy pisze "Mirror".

Czas pokaże, czy selekcjoner, który prowadzi Anglików od 2016 rok, rzeczywiście pożegna się z posadą. Fakty są takie, że przegrał drugi finał Euro z rzędu i rozczarowanie na Wyspach Brytyjskich jest ogromne. Zgodnie z oczekiwaniami - to na postaci Southgate'a skoncentrowała się uwaga angielskich mediów.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.