Szymon Marciniak posędziował dwa spotkania Euro 2024 - Belgii z Rumunią (2:0) w fazie grupowej oraz Szwajcarii z Włochami (2:0) w 1/8 finału. Później był arbitrem technicznym ćwierćfinału Francja - Portugalia (0:0, 5:3 w karnych) i wydawało się, że ma spore szanse na poprowadzenie finału.
W czwartek 11 lipca UEFA ogłosiła, że sędzią głównym ostatniego meczu turnieju będzie Francuz Francois Letexier, a Marciniak po raz kolejny będzie arbitrem technicznym. - Jest to decyzja źle przyjęta w środowisku sędziowskim. Decyzja niezręczna - komentował w rozmowie z Dawidem Szymczakiem ze Sport.pl były sędzia międzynarodowy Rafał Rostkowski.
Decyzja europejskiej federacji wywołała spore poruszenie w Polsce, a także w Anglii i Hiszpanii, czyli krajach, których reprezentacje wystąpią w finale. Podobnie było w Niemczech, które są gospodarzami turnieju, a tamtejsze środowisko piłkarskie wypomina 43-latkowi rzekomy błąd w półfinale Ligi Mistrzów, gdy przedwczesnym odgwizdaniem spalonego przerwał akcję Bayernu Monachium, która zakończyła się wbiciem piłki do bramki - mógł być to gol na wagę dogrywki, lecz ze względu na gwizdek sytuacji nie mógł sprawdzić VAR (późniejsze analizy UEFA miały wykazać, że spalony był, a gwizdek był w porę).
Do tamtej sytuacji wrócił "Bild" w artykule o sędziach finału Euro 2024. "Czwartym sędzią jest 'postrach Bayernu' (niem. 'Bayern-Schreck') Szymon Marciniak (43 l.) z Polski, arbiter finału mistrzostw świata 2022" - napisano. To pokazuje, że sytuacja z półfinału LM dalej budzi w Niemcach spore emocje.
Niewykluczone, że tamte wydarzenia również miały wpływ na to, że UEFA nie wyznaczyła na finał polskiego sędziego. On sam przekonywał, że kończy turniej "z głową podniesioną do góry", ale zupełnie inną wersję przedstawił jego znajomy. - Jest rozczarowany, jest rozgoryczony i w zasadzie tyle - zdradził dziennikarz Michał Zawacki.
Finał Euro 2024 pomiędzy Hiszpanią i Anglią, z Szymonem Marciniakiem jako sędzią technicznym, odbędzie się w niedzielę 14 lipca. Już teraz zapraszamy do śledzenia relacji tekstowej na Sport.pl oraz w aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!