Gdy w 75. minucie Szwajcaria wyszła na prowadzenie w meczu z Anglią, to wydawało się, że podopieczni Garetha Southgate'a w końcu zapłacą cenę za słabą do tej pory postawę w Euro 2024. Jednak Szwajcarzy z prowadzenia cieszyli się jedynie przez pięć minut. Bukayo Saka doprowadził do dogrywki, a rzuty karne reprezentacja Anglii wykonywała perfekcyjnie - i zwyciężyła 5:3.
Na doprowadzenie do sensacji liczyli też reprezentanci Turcji. Ta drużyna fatalnie wyglądała dotychczas tylko w przegranym 0:3 meczu grupowym z Portugalią. Poza tym? Po wyjściu z grupy podopieczni Vincenzo Montelli potrafili pokonać wskazywaną przez wielu ekspertów na "czarnego konia" Euro 2024 reprezentację Austrii, która przecież w fazie grupowej pokonała Holendrów - dzisiejszych rywali tureckiej kadry. Już w pierwszej połowie niesieni przez publiczność Turcy strzelili gola na 1:0. Po przerwie drużyna Ronalda Koemana długo nie miała pomysłu na sforsowanie tureckiej defensywy. Udało jej się to dopiero w 70. minucie, gdy gola głową strzelił Stefan de Vrij. Holendrzy potrafili pójść za ciosem i już kilka minut później wygrywali 2:1. Do końca meczu wynik już się nie zmienił.
Taki rezultat oznacza, że w ćwierćfinałach nie doszło do żadnej dużej niespodzianki. W półfinałach poza Anglią i Holandią zobaczymy jeszcze reprezentacje Francji oraz Hiszpanii. To oznacza, że czekają nas pojedynki drużyn, które przed startem Euro 2024 można było wskazywać na głównych faworytów całego turnieju - choć wydaje się, że do tej pory tylko Hiszpanie grali na miarę oczekiwań swoich kibiców.
Pierwszy półfinał odbędzie się już we wtorek 9 lipca. Tego dnia Hiszpanie zagrają z Francją. Następnego dnia czeka nas mecz Anglia - Holandia. Oba spotkania zaplanowano na godzinę 21:00. Finał mistrzostw Europy zostanie rozegrany w niedzielę 14 lipca.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!