Reprezentacja Turcji jest objawieniem tego turnieju. Kiedy przed rozpoczęciem Euro przegrała 1:2 z Polską, wydawało się, że jedzie na "ścięcie" i nie ma szans na wyjście z grupy. Mało tego, że wygrała dwa mecze - z Gruzją (3:1) oraz Czechami (2:1), to z drugiego miejsca awansowała do play-offów. Była również skazywana na porażkę w spotkaniu z rozpędzoną Austrią. Ale po raz kolejny zaskoczyła cały świat.
Piłkarze Vincenzo Montelli błyskawicznie objęli prowadzenie po golu Meriha Demirala w 57. sekundzie spotkania. Ten sam piłkarz podwyższył prowadzenie na początku drugiej odsłony, kiedy najwyżej wyskoczył w polu karnym przy rzucie rożnym i pokonał bramkarza. Po kapitalnej interwencji Merta Gunoka w doliczonym czasie gry Turcy utrzymali wynik i awansowali do ćwierćfinału ME.
Strzelec dwóch goli wywołał jednak niemałe kontrowersje w mediach. Wszystko przez skandaliczną cieszynkę po jednym z trafień. Piłkarz pokazał "wilczy salut", który jest kojarzony z turecką organizacją terrorystyczną. Skrajnie prawicowe ugrupowanie jest łączone m.in. z zamachem na papieża Jana Pawła II, gdyż sprawca Mehmet Ali Agca był związany z organizacją.
UEFA błyskawicznie zajęła się sprawą, ponieważ wywiązała się potężna burza. "Na naszych stadionach nie ma miejsca na symbole tureckich prawicowych ekstremistów. Wykorzystywanie ME jako platformy do szerzenia rasizmu jest niedopuszczalne" - oznajmiła minister spraw wewnętrznych Niemiec Nancy Faeser, cytowana przez "Der Tagesspiegel". Dodała, że organizacja Szare Wilki jest monitorowana przez Urząd Ochrony Konstytucji.
Podobnie wypowiedział się również niemiecki minister rolnictwa Cem Ozdemir, który oskarżył piłkarza o faszyzm. "Trzeba skończyć z tolerancją Szarych Wilków. Zastanawiam się, dlaczego nie ma na stadionach zakazu eksponowania tego symbolu. Ten prawicowy ekstremistyczny gest symbolizuje obrzydliwy antysemityzm i wypędzenie chrześcijan z obszaru, na którym osiedlili się ich przodkowie. To przesłanie określa terror i faszyzm" - przekazał.
Zaznaczył, że dyskusja na ten temat jest już męcząca, a UEFA musi z tym skończyć. "Nawet poza stadionem musi być porządek. Szare wilki się skończyły" - podsumował. Dziennikarka Duzen Tekkal, która działa też w Komisji Praw Człowieka przyznała, że od lat otrzymuje groźby od tej organizacji. "Gest Demirala to kpina ze wszystkich ofiar" - dopowiedziała.
Sam zainteresowany zdecydował się powiedzieć wprost, jaki był cel pokazania tego gestu. - Sposób, w jaki celebrowałem gola, jest związany z moją turecką tożsamością. Dlatego to zrobiłem. Widziałem na stadionie ludzi, którzy też go wykonywali, ponieważ wszyscy jesteśmy Turkami. Jestem z tego bardzo dumny - stwierdził, cytowany przez "Kronen Zeitung".
W obronę 26-latka wzięło za to Ministerstwo Spraw Zagranicznych Turcji. "Reakcja niemieckich władz sama w sobie jest ksenofobiczna. To nasz symbol historyczny i kulturowy, który nie uderza w nikogo" - zapewniono. To jednak nie pierwszy raz, gdy dochodzi do takiego incydentu. Pięć lat temu tureccy piłkarze zostali ukarani za ten gest po jednym z meczów el. ME. W tej grupie wówczas był Demiral, a zachowanie uznano jako symbol poparcia dla Recepa Erdogana, który rozpoczął wcześniej operację militarną w Syrii.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!