Zaczęło się podczas meczu o ćwierćfinał podczas Euro 2024, w którym Austria grała w Lipsku z Turcją. To było bardzo emocjonujące spotkanie. Miało dwóch bohaterów: Meriha Demirala i Mereta Gunoka. Ten pierwszy zdobył oba gole dla Turcji, ten drugi znakomicie spisywał się przez cały mecz w tureckiej bramce, a w ostatniej minucie meczu obronił w kapitalny sposób strzał z dwóch metrów Christopha Baumgarternera. Dzięki temu Turcja wygrała 2:1 i zagra o półfinał Euro 2024 z Holandią.
Emocje sportowe zeszły jednak na dalszy plan, gdy rozniosło się po świecie, że po drugiej bramce Demiral pokazał tzw. wilcze pozdrowienie. To symbol uczyniony z palców dłoni: mały palec i wskazujący pozostają wyciągnięte, a kciuk z pozostałymi dwoma łączą się czubkami. W ten sposób dłoń przypomina psią lub wilczą głowę. Ten znak to symbol rozpoznawczy tzw. Szarych Wilków. Organizacji zbrojnej związanej z ultranacjonalistycznym ruchem Ülkücü. Powstała ona w latach 70. XX wieku jako zbrojne ramię nacjonalistycznej Partia Narodowego Działania. Jej członkowie pełnili rolę tzw. szwadronów śmierci, które zabijały przeciwników politycznych w latach 1976-80. Walczyli też z Kurdami i z Ormianami po stronie Azerbejdżanu w wojnie o Górski Karabach. Uczestniczą też w wojnie w Syrii. Ideą ruchu Ülkücü jest zjednoczenie wszystkich ludów tureckich w jednym państwie od Bałkanów po chińską prowincję zamieszkałą przez Ujgurów.
Szare Wilki są uznane w Unii Europejskiej za organizację terrorystyczną. We Francji i Austrii używanie wilczego pozdrowienia jest zakazane. W tym drugim kraju grozi za to nawet miesiąc więzienia lub 4000 euro kary. Recydywa jest jeszcze surowiej karana – sześć tygodni więzienia lub 10000 euro grzywny.
Gest Demirala wywołał bardzo ostre reakcje w mediach społecznościowych. Wilcze pozdrowienie jest porównywalne do tzw. salutu rzymskiego w hitlerowskich Niemczech. Organizacja Ormian z USA zażądała wręcz dożywotniej dyskwalifikacji na arenie międzynarodowej dla tureckiego piłkarza za "rasistowski gest toksycznej nienawiści i ludobójczej przemocy wobec chrześcijan i Kurdów".
Niemiecka minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser napisała na portalu X: "Symbole tureckich prawicowych ekstremistów nie mogą pojawiać się na naszych stadionach. Wykorzystywanie mistrzostw Europy w piłce nożnej jako platformy dla rasizmu jest całkowicie niedopuszczalne. Oczekujemy, że UEFA zbada tę sprawę i rozważy nałożenie sankcji".
Europejska Unia Piłkarska też w końcu też zareagowała. Ogłosiła, że otwiera postępowanie dyscyplinarne w sprawie "potencjalnie niewłaściwego zachowania" tureckiego zawodnika.
Sam Demiral jest dumny z tego, co zrobił. – Chciałem celebrować bramkę w sposób konkretnie związany z moją turecką tożsamością. Jestem niesamowicie dumny z tego, że jestem Turkiem i poczułem tę głęboką dumę po zdobyciu bramki. Chciałem to wyrazić i bardzo się cieszę, że mi się to udało. Nasi fani są z nas dumni. Widziałem ich gest na trybunach i to sprawiło, że jeszcze bardziej chciałem to zrobić. Jestem bardzo szczęśliwy – mówił na konferencji prasowej po meczu z Austrią.
Działania UEFA, słowa niemieckich polityków i oskarżenia ze strony europejskich mediów wywołały w Turcji ostrą reakcję. I to nie tylko w mediach. Wkroczyły też na scenę polityczną. Partia Działania Narodowego to sojusznik rządzącej w Turcji AKP – ugrupowania prezydenta kraju Recepa Tayyipa Erdogana.
Portal Milliyet.com.tr cytuje prof. Nuran Yildiz z Uniwersytetu w Ankarze: - Niemcy szukają ducha rosnącej skrajnej prawicy w innych krajach. Próbują oczyścić się z własnych politycznych i historycznych grzechów. To kompletna niespójność, że Niemcy, które są tak antyrasistowskie, że zareagowały na gest Meriha, razem z UEFA, która wszczęła dochodzenie, nie reagują na masowe zabójstwa w Palestynie, a wręcz przeciwnie, faworyzują Izrael. Nie są tak zaniepokojeni radością sportowców, jak mordowaniem ludzi na ich własnych ulicach w wyniku rasistowskich ataków.
Prof. Baris Erdogan kierownik socjologii ze stambulskiego uniwersytetu Üsküdar powiedział: - Dla emigrantów, którzy zmagają się z rasizmem w życiu codziennym, walczą o ochronę i utrzymanie swojej tożsamości, wilcze pozdrowienie jest znakiem zarówno tureckości, jak i jedności i solidarności między nimi. Ważne jest, aby zwrócić uwagę na moment, w którym ten znak został wykonany. Społeczność, która jest stale postrzegana jako obywatele drugiej kategorii, odnosi wyraźne zwycięstwo z zagraniczną drużyną w kraju europejskim. W momencie, gdy emocje są bardzo intensywne, pokazanie tego symbolu, który jest uważany za kontrowersyjny i zakazany należy odczytać jako: jesteśmy tutaj i istniejemy. Nie powinniśmy odczytywać reakcji gracza reprezentacji jako polaryzacji politycznej.
Turcy twierdzą, że tzw. wilcze pozdrowienie ma za sobą niemal tysiącletnią tradycję i łączenie go tylko z rasizmem i politycznym ekstremizmem nie ma żadnego uzasadnienia. "Są tacy, którzy twierdzą, że symbol ten został przekazany Turkom z kultury buddyzmu. Mówi się również, że był używany przez tureckich królów jako znak zwycięstwa oznaczający sukces. Twierdzi się, że ludy tureckie takie jak Hunowie, Kipczacy i Pieczyngowie używali tego znaku, aby wskazać pochodzenie, co oznacza: jestem Turkiem" - pisze Milliyet.com.tr.
Prawnik sportowy Anil Dincer stwierdził, że ewentualna kara dla Demirala będzie "skandaliczna". I podał przykłady, gdy inne gesty piłkarzy zostały przez UEFA potraktowane bardzo łagodnie: - Dusan Tadić pokazał pozdrowienie Czetników w meczu Serbia – Czarnogóra i nie wszczęto nawet dochodzenia. Granit Xhaka i Xherdan Shaqiri świętowali swoje gole symbolem albańskiego orła w meczu z Serbią. Zostali jedynie ukarani grzywną. W Holandii Weghorst wykonał gest lwa podczas świętowania gola. Nie było żadnego dochodzenia – powiedział.
Szef Partii Narodowego Działania Devlet Bahceli stwierdził natomiast: - Fakt, że nasz syn Merih Demiral podzielił się swoją radością z bramki wilczym pozdrowieniem, najwyraźniej zaniepokoił wiele chorych kręgów i stał się pretekstem do różnych poszukiwań i wyjaśnień. UEFA wzięła udział w tym pochodzie zła. Wrogość wobec Turków i Turcji jest oczywista. Wilcze pozdrowienie wykonane przez naszego syna Meriha jest przesłaniem narodu tureckiego dla świata, a wszczęcie dochodzenia przez UEFA w tym kontekście jest kolejnym ogniwem w łańcuchu prowokacji, które w ostatnich dniach nabrały niebezpiecznej dynamiki.
Głos w sprawie Demirala zabrali także członkowie tureckiego rządu. Minister spraw wewnętrznych Ali Yerlikaya powiedział: - Ksenofobia, rasizm i mowa nienawiści nie mieszczą się w naszych narodowych wartościach, kulturze i przekonaniach. Historyczny i kulturowy symbol nie może być utożsamiany z rasizmem. Sukces osiągnięty w Niemczech nie może zostać przyćmiony przez sztuczne zarzuty.
Rzecznik rządzącej partii AKP Ömer Celik dodał: - Dochodzenie wszczęte przez UEFA jest nie do przyjęcia. Ci, którzy doszukują się rasizmu i faszyzmu, powinni skupić się na ostatnich wynikach wyborów w różnych krajach Europy.
Specjalne oświadczenie wydało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Turcji. Czytamy w nim m.in.: "Podczas gdy w raporcie opublikowanym przez niemiecki Federalny Urząd Ochrony Konstytucji we wrześniu 2023 r. podkreślono, że nie każdą osobę, która wykonuje wilcze pozdrowienie, można określić jako skrajnie prawicowego ekstremistę, a wilcze pozdrowienie nie jest zakazanym symbolem w Niemczech, uważa się, że reakcje okazywane panu Demiralowi przez same władze niemieckie zawierają ksenofobię".
W związku z tym ambasador Niemiec w Ankarze Jürgen Schulz został w środę wieczorem wezwany do siedziby Ministerstwa Spraw Zagranicznych w celu złożenia wyjaśnień.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!