Jude Bellingham kapitalnym golem w piątej minucie doliczonego czasu gry podtrzymał nadzieje reprezentacji Anglii na wyeliminowanie Słowacji (skończyło się 2:1 po dogrywce). Jednak jego zachowanie tuż po bramce wzbudziło olbrzymie kontrowersje. Wykonał bowiem obsceniczny gest, który przez wielu został zinterpretowany jako przytyk do rywali.
Później Anglik wytłumaczył się ze swojego zachowania. "Żartobliwy gest w kierunku kilku bliskich przyjaciół, którzy byli na meczu. Nie czuje nic poza szacunkiem dla tego, jak grała dziś drużyna Słowacji" - napisał w mediach społecznościowych.
Według ustaleń "Daily Star" UEFA napisała do Bellinghama z prośbą o wyjaśnienia w związku z kontrowersyjnym gestem, który wyglądał, jakby był skierowany do słowackiej ławki rezerwowych. Władze europejskiej piłki skontaktowały się również z angielską federacją (FA) w celu "wyjaśnienia działań zawodnika". Wysłuchane zostaną również osoby ze słowackiej ławki. Wszystkie strony mają 72 godziny na odpowiedź.
Jeśli 21-latek zostanie uznany za winnego, zostanie ukarany. W jaki sposób? "Może zostać nałożona na niego grzywna lub nawet dyskwalifikacja" - wyjaśniono. Aczkolwiek FA patrzy na sprawę z optymizmem. "Są pewni, że supergwiazda Realu Madryt uniknie zawieszenia i że sprawa może zostać rozpatrzona nawet dopiero po zakończeniu Euro 2024" - czytamy.
Gdyby Jude Bellingham wypadł Garethowi Southgate'owi na ćwierćfinał ze Szwajcarią ze względów dyscyplinarnych, byłaby to już druga tego typu absencja w angielskim zespole. Za nadmiar żółtych kartek będzie pauzował środkowy obrońca Marc Guehi.